Gdzie są dwa miliony katolików ?

Informacja podana przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat grupa osób chodzących regularnie do Kościoła zmniejszyła się o dwa miliony, wywołała nieskrywaną radość ateistów, zwolenników sekularyzacji, neutralności światopoglądowej państwa, liberałów i – nomen omen - byłych księży.

Informacja podana przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat grupa osób chodzących regularnie do Kościoła zmniejszyła się o dwa miliony, wywołała nieskrywaną radość ateistów, zwolenników sekularyzacji, neutralności światopoglądowej państwa, liberałów i – nomen omen - byłych księży. Zauważcie, że tym ostatnim – przynajmniej tym dyżurnym – nie zdarza się komentować dobrych wiadomości z życia Kościoła. Chętnie natomiast meldują się przed mikrofonami jako komentatorzy pogarszających się statystyk, prorocy upadku, zgorszeni skandalami. Skąd to się u nich bierze?

Informacja o dwóch milionach brakujących katolików nie może jednak zniknąć w szumie morskich fal, letnich burz czy lipcowego urlopu. Warto o niej pomyśleć, kiedy bieleją zboża, dorastają młode (wyjątkowo liczne w tym roku) bociany, a dzieci i młodzież wypoczywają na wakacjach. Czy zwiastunem owych dwóch milionów nieobecnych, nie są te gmachy kościelne, które zamyka się na klucz w lipcu i sierpniu? A parafie, które nie mają nic lepszego do zaoferowania dzieciom, młodzieży i starszym niż redukcja nabożeństw?

Tu powinniśmy brać przykład ze szpitali. Jeśli naszym celem jest troska o wieczne zbawienie dusz, to czy może ona być mniejsza od tej o zdrowie? Czy w wakacje ludzie mniej chorują? Nie warto więc się pocieszać, że owe dwa miliony wyemigrowało, niektórzy pozostali wierzącymi ale niepraktykującymi, inni przeszli z fazy katolicyzmu nakazowego do fakultatywnego. To puste gadanie. Lepiej spojrzeć prawdzie w oczy, a o tej mówi jakość i ilość powołań, liczby studiujących teologię, ilość dzieci w kościele, aktywność społeczna katolików świeckich.

Powie ktoś, że porównanie ze szpitalem jest kulawe, ponieważ do lekarza idzie się wtedy, kiedy człowiek szuka zdrowia, a więc kiedy musi, natomiast do Kościoła wtedy, kiedy szuka Boga i chce. Nie jest to jednak takie proste. O zdrowie trzeba dbać wcześniej nim przyjdzie choroba, tak jak i Boga lepiej szukać wcześniej, zanim się zachce. Dlatego lekarze tak dużo mówią o profilaktyce, a Kościół – o nowej ewangelizacji.

A przecież nowa ewangelizacja polega na szukaniu chorych duchowo ludzi. Owszem, nieraz się im wydaje, że są zdrowi, nieraz opierają się, czy wprost bronią, pokojowo albo i nie. Kościół jednak miał zawsze swoje pogotowie, swoich misjonarzy, mniej czy bardziej natchnionych ewangelizatorów, którzy nie czekali aż ich ktoś wezwie. W znakach czasu odkrywali racje, w poruszeniach duszy motywy. Ciała nie oddzielali od duszy, wiarę łączyli z rozumem, łaskę z naturą, kościół ze szpitalem, ambonę ze szkołą, uprawę roli z uprawą ducha.

Dzisiaj powinno to działać tak samo. Dlatego niech będą błogosławieni ci księża, którzy łączą wypoczynek swoich ministrantów z formacją religijną, teologowie, którzy wiarę umieją przełożyć na język współczesny, kierownicy duchowni, którzy nie stronią od psychologii, proboszczowie, którzy są społecznikami i wikariusze, którzy nie żałują czasu dla młodzieży. Na pewno z takim nastawieniem schodzili na płocką plażę nad Wisłą ewangelizatorzy z „Przystani Miłosierdzia”, w czasie płockiego Reggelandu, gdzie na początku lipca bawiło się kilka tysięcy młodych ludzi. Przyjechali słuchać muzyki, pić piwo… Czy to nie piękne, że spotkali świadków Jezusa Chrystusa?

Drugi przykład, to kapelan więzienny, o. Kazimierz Tyberski, który w Zakładzie Karnym w Iławie nawrócił „Wampira z Mazur”, mordercę czterech kobiet. Mija dziesięć lat od czasu, kiedy Łukasz C., po odsiedzeniu 25 lat, wyszedł na wolność i nie wszedł w konflikt z prawem. Dziennikarz pisze, że to prawdopodobnie jedyny taki przypadek, w dodatku zresocjalizowany przez duchownego.

Powie ktoś, że to tylko jeden. Odpowiem - metoda o. Tyburskiego może się przydać przy poszukiwaniu owych dwu milionów.

 17. 07. 2014.