Arcybiskup nie lubi gender

Kilka dni temu ktoś zadał mi pytanie, kiedy piszę bloga. Odrzekłam, że gdy pojawi się jakaś „iskra”. Właśnie się pojawiła. Jest czwartek 13 marca, godzina 19.53. Przed chwilą telewizja publiczna podała informację, że Polskim Kościołem będzie „rządził” abp Stanisław Gądecki. A drugi po nim jest abp łódzki Marek Jędraszewski. Owszem, zainicjował w zlaicyzowanej Łodzi „Dialogi w katedrze”, ale… „znany jest jako przeciwnik gender”.

Archikatedra_lodz_v2.jpg

Kilka dni temu ktoś zadał mi pytanie, kiedy piszę bloga. Odrzekłam, że gdy pojawi się jakaś „iskra”. Właśnie się pojawiła. Jest czwartek 13 marca, godzina 19.53. Przed chwilą telewizja publiczna podała informację, że Polskim Kościołem będzie „rządził” abp Stanisław Gądecki. A drugi po nim jest abp łódzki Marek Jędraszewski. Owszem, zainicjował w zlaicyzowanej Łodzi „Dialogi w katedrze”, ale… „znany jest jako przeciwnik gender”.

Łatka już przypięta. Mainstream nie będzie go w lubił. Hierarcha jest profesorem, był wykładowcą akademickim, reprezentuje nurt intelektualny w Kościele, ale… nie ludzi gender. Ja też nie lubię i zdecydowanie nie godzę się na dzielenie ludzi na „lubiących i nie lubiących gender”, bo mi to przypomina „mowę nienawiści”. A poza tym czy ludzie Kościoła wyobrażają sobie, żeby wiceprzewodniczący KEP lubił gender?   

Wczoraj, też w publicznej, atrakcyjna blondynka, która nazywa się Magdalena Ogórek i podpisywana jest jako „historyk Kościoła” orzekła, że Kościół polski przede wszystkim musi poradzić sobie z problemem pedofilii. Tak… Nie znam jej publikacji naukowych, nie wiem czy były o pedofilii w Kościele. Ta pani zapewne jest znana w jakichś środowiskach. Za to w Googlach wyskoczyło, że jest związana z pewną polską partią lewicową. Czy jeśli jakaś telewizja napisze pod moim zdjęciem, że jestem Einsteinem, to znaczy że jestem Einsteinem? 

A taką mamy dzisiaj ładną rocznicę - mija rok od wyboru papieża Franciszka: pięknego duchowo i „pachnącego owcami”. Rok temu, kręcąc się po mieszkaniu i w międzyczasie zerkając w telewizor, czy przypadkiem nie pokaże się „mistyczny” biały dym na dachu Watykanu, nie spodziewałam się, że nowy papież zostanie wybrany. Gdy biały dym się ukazał, emocje puściły i zaczęłam ryczeć jak bóbr (przepraszam za te osobiste zwierzenia). Te łzy przyniosły dobro w postaci tego wyjątkowego papieża. Niedawno ks. Sławomir Oder powiedział, że żyjemy w czasach „świetności papiestwa”.