Homilia w bazylice w Niepokalanowie - śp. poseł Filip Adawent w 8. rocznicę tragicznej śmierci - 15.06.2013

„A jeśli komu droga otwarta do nieba -
Tym, co służą ojczyźnie. Wątpić nie potrzeba”

(Jan Kochanowski, Pieśń 12)

1. Spróbujmy – Umiłowani - gromadząc się w gronie Najbliższych i Przyjaciół Filipa Adwenta, tutaj w Niepokalanowie, w miejscu tak szczególnym dla polskiej tożsamości, dla polskiej wrażliwości i dla rozumienia polskiego męczeństwa, odczytać raz jeszcze i przyjąć do serc słowo Boże, które Kościół kieruje do nas w tę niepokalanowską, Maryjną sobotę, o tej niepokalanowskiej, eucharystycznej Godzinie.

2. Wsłuchiwaliśmy się najpierw we fragment z Drugiego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian. Zaczyna się ten fragment od słów, które w Wulgacie przetłumaczono słynnym łacińskim idiomem: Caritas Christi urget nos... „Miłość Chrystusa przynagla nas...”. Urget, przynagla nas, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał... Ut qui vivunt, iam non sibi vivant, sed Ei...
Czy można sobie wyobrazić bardziej wymowną lekcję niż ta na dzisiejszą niepokalanowską, eucharystyczną Godzinę, w którą Miłosiernemu Panu raz jeszcze polecamy dusze ŚP. Posła Doktora Filipa Adwenta, jego Rodziców i Córki? Domyślamy się, że św. Paweł tłumaczy w tych słowach Koryntianom, ale także ludziom wszystkich wieków i nam tutaj, teraz, coś tak niepojętego, coś tak niewymownego, jak tragiczna i upokarzającą śmierć krzyżowa Jedynego Niewinnego - Jezusa Chrystusa. Mówi im i nam: ta śmierć była, jest ofiarą... I ta ofiara złożona przez Syna Bożego i jednocześnie Człowieka Z MIŁOŚCI zbawia świat... To ta Agape – Caritas... urget nos... Agape - Caritas, która objawiła się w Jego uniżeniu we Wcieleniu, w kondycji sługi, na Krzyżu... Od tej pory w świecie nie istnieje przypadek, nic nie dzieje się przypadkowo.

3. Tak, w perspektywie chrześcijańskiej nie istnieje przypadek. Jeśli dzieje się coś tragicznego, jak gwałtowna, po ludzku niewyjaśniona śmierć głęboko wierzącego lekarza, posła Parlamentu Europejskiego, obywatela Francji i obywatela Polski, jego mamy, ojca i córki, to choć w wymiarze ziemskim może ona zakrawać na kompletną tragedię, absurd - w wymiarze Boskim, transcendentnym musi mieć ona sens ofiary.
Spójrzmy na historię zbawienia, zapisaną na kartach Biblii. Wielcy wybrańcy Pana byli nieustannie wystawiani na próbę, dręczeni, odrzucani. Prorocy, przywódcy, Apostołowie, święci - zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu - rzadko cieszyli się „świętym spokojem". Ale ich cierpienia zawsze miały sens, otwierały na słowo Boże, przygotowywały glebę... Wybranie, wbrew infantylnym opiniom, nie oznacza w chrześcijaństwie profitów, ale jest wezwaniem do współuczestnictwa w cierpieniu...
Możemy zasadnie sądzić, że polskie ofiary: rozbiorów, Powstania Styczniowego, Katynia, św. Maksymiliana, Powsta¬nia Warszawskiego, komunistycznych lat prześladowań... przygotowywały świat na objawienie prawdy o Bożym Miłosierdziu... I wreszcie przyszedł świt nadziei, jakim był pontyfikat Jana Pawła II... Ale przecież ofiarowanie się nie skończyło, współcierpienie z Chrystusem się nie skończyło.... Dlaczego była potrzebna ta ofiara, którą dzisiaj włączamy w Ofiarę Krzyżową, - dlaczego kolejny raz potrzeba było tak mocnej, tak kosztownej polskiej ofiary, nie wiemy, ale wierzymy, że to była – no, właśnie: ofiara.
Tak, to są kosztowne ofiary: tamta katyńska z 1940 roku, Maksymilianowa w 1941 roku, ta – grójecka, a potem jeszcze smoleńska z 2010 roku... Nie liczymy ich... Staramy się otrząsnąć z bólu... Bo Caritas Christi urget nos... Bo ze św. Siostrą Faustyną przeczuwamy, że właśnie w ofierze, składanej raz po raz przez tyle polskich rodzin, zawiera się cena, istota naszego wybrania. „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje" – czytamy w ostatnim, szóstym zeszycie „Dziennika” Świętej.
Na ten charakter polskiej historii zwracał zresztą uwagę w 1979 roku sam Jan Paweł II: „nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego - tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty (...) - bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie zrozumielibyśmy samych siebie” - podkreślał Błogosławiony Papież na Placu Zwycięstwa w Warszawie. To nie jest tani mesjanizm! To jest pełne nadziei i miłości spojrzenie na naszą trudną, wyboistą drogę, którą Pan dla nas wyznaczył...

4. Pochylmy się teraz, Drodzy, nad dzisiejszą Ewangelią. Kościół, Matka nasza, czyta nam tej soboty fragment Kazania na Górze, które uważa się za Charta magna, rodzaj konstytucji chrześcijaństwa. Mnie słowa Jezusa Chrystusa z tej konstytucji: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” nieodmiennie kojarzą się z „Kołatką” Zbigniewa Herberta, wielkiego wieszcza kresu komunizmu i trudnej polskiej niepodległości. Posłuchajcie:

Są tacy którzy w głowie
hodują ogrody
a włosy ich są ścieżkami
do miast słonecznych i białych

łatwo im pisać
zamykają oczy
a już z czoła spływają
ławice obrazów

moja wyobraźnia
to kawałek deski
a za cały instrument
mam drewniany patyk

uderzam w deskę
a ona mi odpowiada
tak-tak
nie - nie

innym zielony dzwon
drzewa
niebieski dzwon wody
a ja mam kołatkę
od nie strzeżonych ogrodów

uderzam w deskę
a ona podpowiada
suchy poemat moralisty
tak-tak
nie – nie

W utworze tym, jednym z najpiękniejszych i najgłębszych w polskiej literaturze, Herbert przekazuje prawdę o istocie poezji, ale także o istocie ludzkiego losu: każdy człowiek zostaje zaproszony do ogrodu życia... Tylko jednak wsłuchanie się w głos sumienia i konsekwentne dostosowanie do niego postępowania jest ścieżką wiodącą ku wejściu do ogrodu. To sumienie jest źródłem wierności, wyrażającej się w dawaniu świadectwa prawdzie, w nieuleganiu kompromisom, w widzeniu rzeczywistość przez pryzmat jasnej i wyraźnie zakreślonej różnicy pomiędzy dobrem a złem.

5. Doktor Filip Adwent miał wiele z owej „Kołatki” – czuje się to z jego niezwykłej modlitwy, którą przekazał w liście do rodziny w Polsce 19 maja 1986 r. ze Strasburga. Czuje się to z wypełnionych czułością i wiarąkart niezwykłego Pamiętnika, pisanego dla ukochanych córek. Pozwólcie, że zacytuję tylko jeden fragment:
.„[...]pamiętajcie też to: zawsze szukajcie. Życie składa się z pewności i z wątpliwości. Pewności dotyczą sfery Boskiej: wiem, że Bóg jest. Wiem, że jest Miłością. Wiem, że dla nas cierpiał i umarł. Wiem, że jest moim osobistym Zbawicielem. Wiem, że nasze zadanie przez Niego dane, to dążenie do świętości. A wątpliwości natomiast dotyczą sfery ludzkiej: czy dosyć kocham? Czy dosyć pomagam? Czy mam serce czułe, ciepłe a nie zimne, kamienne? Czy potrafię wybaczać? Czy potrafię prosić o wybaczenie? Jak te dwa ostatnie pytania są ważne, to kiedyś zrozumiecie !... Ale wszystkie są ważne. I pokora ma Wami prowadzić, bo tylko ona Wam da siłę zmienić się na lepsze”.

Mądre, głębokie przesłanie - Ewangeliczne, Herbertowe i czarnolaskie zarazem. Zakończmy przeto tę medytację fragmentem Pieśni 12 Jana z Czarnolasu, od którego rozpoczynaliśmy:

A jeśli komu droga otwarta do nieba -
Tym, co służą ojczyźnie. Wątpić nie potrzeba [...]”

Amen.