Homilia NMP z Lourdes, Dzień Chorego, Winiary – Msza św. w kaplicy szpitala – 11 lutego 2021 r.

[czytania z czwartku 5 tygodnia zwykłego, rok I]

Szanowny Panie Dyrektorze,

Czcigodni księża, drodzy pracownicy tego szpitala,

Kochani pacjenci, siostry i bracia!

Jak co roku, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes, przeżywamy Światowy Dzień Chorego. Zebrani w samym sercu tej świątyni ludzkiego cierpienia, jaką jest nasz Wojewódzki Szpital Zespolony w Płocku, chcemy modlić się za chorych, ale także za tych, którzy o nich się troszczą i wśród nich pracują. Naszą modlitwę wspiera także Błogosławiona Hanna Chrzanowska(1902 – 1973), krakowska pielęgniarka, która została wyniesiona do chwały ołtarzy w kwietniu 2018 r. Dzisiaj przekazuję z radością jej relikwie do naszej szpitalnej kaplicy. Wierzę, że będzie zanosiła nasze błagania do tronu Najwyższego wraz z innymi świętymi, którzy patronują temu miejscu modlitwy.

Obecnie, w czasie pandemii, którą przeżywamy, ta modlitwa jest szczególnie ważna i potrzebna. Groźny wirus, który stał się swoistym znakiem naszych czasów, przypomniał bowiem nam wszystkim, że panowanie człowieka nad światem nie jest panowaniem absolutnym i wiecznym. Pomimo mądrości, wiedzy, potęgi naszego umysłu, nie każdy problem jesteśmy w stanie rozwiązać od razu i o własnych tylko siłach. Tę prawdę przypomina nie tylko pandemia koronawirusa, ale wiele chorób, z którymi zmaga się człowiek.

W naszej codzienności, którą niejednokrotnie przepełniają różnego rodzaju problemy, troski, kłopoty, potrzebujemy życzliwej pomocy Boga i wyciągniętej ręki drugiego człowieka. Dostrzegł to Ojciec Święty Franciszek, który w swoim Orędziu przeznaczonym na dzisiejszy dzień, tak pisze: „ Doświadczenie choroby sprawia, że odczuwamy naszą bezradność, a jednocześnie wrodzoną potrzebę drugiego człowieka. Jeszcze wyraźniejszym staje się fakt, iż jesteśmy stworzeniem i w sposób oczywisty odczuwamy naszą zależność od Boga. Gdy jesteśmy chorzy, niepewność, strach a niekiedy przerażenie przenikają bowiem nasze umysły i serca. Znajdujemy się w sytuacji bezsilności, ponieważ nasze zdrowie nie zależy od naszych zdolności ani od naszego „zatroskania ”(por. Mt 6, 27).”

Umiłowani! Jesteśmy stworzeniem i w sposób oczywisty odczuwamy naszą zależność od Boga… Czyż nie tego właśnie doświadczyła też owa kobieta Syrofenicjankaz dzisiejszej Ewangelii, która padła u stóp Jezusa, aby prosić o zdrowie dla córki? Wielkiej odwagi i wielkiej wiary w Jezusową moc wymagał jej czyn, bo wzajemna niechęć, pogarda, żeby nie powiedzieć nienawiść, między Kananejczykami a Żydami były ogromne. Doświadczając jednak uczucia całkowitej bezradności poganka padła na kolana przed Jezusem – dla jej ludu znienawidzonym Żydem – i błagała o pomoc.

Miała zapewne świadomość, że nie należy do Narodu Wybranego, czyli nie ma podstaw do wielkich nadziei. A jednak postawiła wszystko na jedną szalę.

I co się dzieje? W pierwszej chwili spotyka się z odmową. Twarde słowa Jezusa, choć naturalne dla Izraelity tamtych czasów, nie zniechęcają jednak kobiety: nie zraża się taką postawa Mistrza z Nazaretu. Ona jest kobietą wielkiej pokory. Dlatego nie narzeka na plany Boga. Nie złorzeczy Jezusowi. Nie wyraża żadnych oznak zniechęcenia, złości czy agresji, lecz nadal usilnie prosi: Panie, dopomóż mi!

Jako kobieta i kochająca matka nie rezygnuje za żadną cenę. Nawet za cenę największych upokorzeń. Być może osiągnęła punkt, w którym beznadziejność przenika wszystko, w którym nie ma już nic do stracenia, a wszystko do zyskania…

Jezus, widząc jej wiarę i wiedząc, jak wiele kosztowała ją ta prośba, przychodzi jej z pomocą: „ Przez wzgląd na te słowa idź; zły duch opuścił twoją córkę. Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku, a zły duch wyszedł”. (Mk 7,30)

Kochani moi!Pomagając pogańskiej kobiecie Pan Jezus przypomniał nam, że Bóg wysłuchuje każdego człowieka, nawet tego, który żyjąc daleko od Niego, dopiero w chwili rozpaczy, zaczyna Go szukać i odkrywać. On nigdy nikogo nie odrzuca i zawsze chce nam przychodzić z pomocą, ilekroć z pokorą i wytrwałością o tę pomoc będziemy prosili.

Siostry i bracia! Jest wielu ludzi, którzy na skutek rozmaitych życiowych doświadczeń zagubili Boga, lecz w chwili rozpaczy rozglądają się wokoło, z nadzieją, że jednak jest, że jednak pomoże, jednak pochyli się nad ich niedolą.Nie wątpię, że do tej szpitalnej kaplicy, wielokrotnie wiodły drogi ludzi doprowadzonych do rozpaczy: z powodu choroby własnej lub kogoś z rodziny; z powodu doświadczanego cierpienia czy samotności… może utraty bliskiej osoby. W takich właśnie chwilach rodzi się to przerażające poczucie bezradności, o którym pisze papież Franciszek. I często prowadzi ono do takich miejsc, jak to, w którym teraz jesteśmy, nie tylko ludzi głębokiej wiary, ale również tych, którzy są od Boga daleko, którzy zerwali z Nim swoją relację, a może nigdy nie mieli okazji, aby naprawdę Go poznać.

Przykładem jest tutaj poganka z dzisiejszej Ewangelii: Kananejka żyjąca daleko od Boga Jedynego i Prawdziwego, ale w chwili rozpaczy odkrywająca tego Boga w Jezusie Chrystusie.

W swojej matczynej intuicji, jak pisze Kardynał Carlo Martini, zdaje się ona mówić: Ja Cię znam i wiem, że możesz i chcesz mi pomóc, ale wiem, że chcesz mnie wypróbować. Kananejka przechodzi próbę wiary i rozumie jej oczyszczający charakter. Dzięki temu przeżywa ją w pokorze, ze zdecydowaniem i spokojem .

Umiłowani! Dzisiaj, kiedy wzywając wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny z Lourdes, modlimy się za chorych, cierpiących i tych wszystkich, którzy się nimi opiekują, proszę was, byście nigdy nie zapomnieli o Syrofenicjance z Ewangelii św. Marka. Niech ona będzie dla nas wszystkich wzorem wytrwałości w zwracaniu się do Jezusa; niech uczy nas pokory i gotowości do przyjmowania Bożej woli, niech stanie się przykładem ufnej modlitwy i głębokiej wiary w Jezusową moc!

Tak, jak kobieta, która w godzinie rozpaczy przyszła do Boga, prosząc o pomoc dla swojego chorego dziecka, tak i my zawsze możemy zbliżyć się do Jezusa w Komunii Świętej – możemy przyjść do tej szpitalnej kaplicy na modlitwę, możemy zatrzymać się przed Najświętszym Sakramentem, możemy powiedzieć Niebieskiemu Lekarzowi o naszych problemach i kłopotach, prosząc o potrzebne łaski. Bo przecież Bóg, w którego wierzymy – nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus – wysłuchuje każdego, kto się do Niego zwraca i nikomu nie odmawia swojej pomocy. Amen.