Homilia – Katedra Płocka 22.02.2013

[czytania ze Święta Bazyliki św. Piotra – tom VI]

Ekscelencjo, Drogi Księże Biskupie Romanie; Czcigodni kapłani; Kochani klerycy; Wielebne Siostry Zakonne; Drodzy uczestnicy tej Eucharystii zebrani Katedrze i przy radioodbiornikach,

1. Jezu, ufam Tobie - Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego!
Jubileusz Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, przeżywany tu, w Płocku, wciąż jeszcze w zimowej aurze, każe mi przywołać jeszcze jedną rocznicę, którą niedawno obchodziliśmy – rocznicę wybuchu powstania styczniowego. Chciałbym ją przywołać także dlatego, że nasze współczesne państwo polskie jakby wstydziło się ją obchodzić, w każdym razie bardzo szybko przestało ją obchodzić.
Czy to przypadek, że świętujemy w tych dniach zarówno sto pięćdziesiątą rocznicę powstania zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, jak i sto pięćdziesiątą rocznicę powstania styczniowego? Nie, to nie jest przypadek. Zabory, szczególnie zabór rosyjski, oznaczały – tak jak później stan wojenny Jaruzelskiego – ogromną zapaść ekonomiczną Polski, a co za tym idzie nędzę warstwy chłopskiej i robotniczej, rozrost administracji i coraz większą obecność wojsk rosyjskich. Konsekwencją tego wszystkiego była demoralizacja, szczególnie biedoty miejskiej i wiejskiej, upadek moralny, pijaństwo, prostytucja... To w tej atmosferze 1 listopada 1862 roku, w uroczystość Wszystkich Świętych, do schroniska – jak wtedy mówiono - „kobiet upadłych” przy błotnistej ul. Żytniej w Warszawie - przybył abp Zygmunt Szczęsny Feliński. W prowizorycznej kaplicy późniejszy święty Kościoła powszechnego, kanonizowany przez Ojca Świętego Benedykta XVI, odprawił Mszę św. i poświęcił zakupiony przez siebie stary, parterowy budynek, w którym z Teresą z książąt Sułkowskich hrabiną Potocką i jej towarzyszkami Teklą i Antoniną Kłobukowską przebywało dwanaście wspomnianych kobiet.
Zwróćmy uwagę: w tym domu przy Żytniej, pod jednym dachem, w nadzwyczaj ubogich warunkach, mieszkają prostytutki, które pragną przemiany życia, i polska księżniczka - córka księcia Antoniego Pawła Sułkowskiego, absolwenta Szkoły Rycerskiej w Warszawie i uniwersytetu w Getyndze.

2. Jezu, ufam Tobie - Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego! Kilka miesięcy później wybucha powstanie ... Przypominam: z żadnym innym polskim powstaniem nie związało swoich żywotów tylu polskich świętych, co z powstaniem styczniowym: św. Brat Albert, św. Ojciec Rafał Kalinowski, bł. Ojciec Honorat, Służebnica Boża Jadwiga Borzęcka, kandydaci na ołtarze Romuald Traugutt i Matka Teresa Ewa Potocka. I wreszcie św. Zygmunt Szczęsny Feliński, organizator i dobrodziej kilku zgromadzeń zakonnych, przeciwnik walki zbrojnej, ostro za to krytykowany ... Tak, nie interesowała go polityka, pełen prostoty i pogody oddawał się nauczaniu, modlitwie i dziełom miłosierdzia. Gdy jednak powstanie wybuchło, zdecydowanie wystąpił przeciw represjom, a w memoriale dla cara napisał:
„Winić Polaków nikt nie może za to, że mając świetną i bogatą przeszłość historyczną wzdychają do niej i dążą do uzyskania niepodległości. Tego gorącego patriotyzmu nie można Polakom poczytywać za zdradę, a prób odzyskania niepodległości, powtarzających się od stu lat, Rosjanie nie mają prawa potępiać”. Już w czerwcu 1863 roku zostaje za to zesłany na 20 lat do Rosji i już nigdy nie powróci do swojej archidiecezji. Matka Potocka i pozostałe siostry natomiast nadal pracują w niezwykle trudnych warunkach, a nawet, aby chronić swoje życie zakonne i dzieło apostolskie, zdejmują habity. I dzieło rozwija się – już wkrótce siostry opiekują się stu dwudziestoma dziewczętami!
 
3. Jezu, ufam Tobie - Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego! W 1899 roku, inny polski święty pasterz – Antoni Julian Nowowiejski, późniejszy Męczennik obozu w Działdowie, jeszcze jako profesor seminarium i ceremoniarz katedry płockiej zaprasza Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, aby poprowadziło założony przez niego kilka lat wcześniej Zakład Anioła Stróża, analogiczny do warszawskiego schroniska z Żytniej. Potem jako Biskup i Arcybiskup będzie wspomagał Siostry, będzie często przychodził do ich kaplicy na modlitwę i adorację, będzie głosił dla nich konferencje.
Od maja 1930 roku do listopada 1932 roku przebywa w płockim klasztorze i w domu w Białej św. Siostra Faustyna. Nie pełni jakichś szczególnych funkcji, pracuje kolejno w piekarni, kuchni i sklepie piekarniczym. Ale właśnie jej, poczynając od Płocka – prastarej stolicy Mazowsza - Chrystus pozwolił stać się, jak napisze po latach błogosławiony Jan Paweł II w dziele „Pamięć i tożsamość”, „szczególnie natchnioną wyrazicielką prawdy o Bożym miłosierdziu”. To tutaj 22 lutego 1931 roku Święta otrzymuje objawienie, którego zapis w „Dzienniczku” doskonale znacie: „Ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. [...] Po chwili powiedział mi Jezus: wymaluj obraz [...] z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie”.
 
4. Jezu, ufam Tobie - Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego! To wszystko ma opatrznościowy, głęboki sens. Nie zapominajmy, że lata płockich „początków sekretarzowania” Bożemu Miłosierdziu przez Świętą Siostrę Faustynę były latami, w których rodziły się i rozwijały największe w dziejach ideologie zła: hitlerowski, bezbożny nazizm i stalinowski, ateistyczny komunizm.
W niezmierzonych planach Opatrzności Siostra Faustyna stała się „sekretarką” prawdy, że jedyną mocą, zdolną pokonać ideologie, stworzone przez człowieka, chcącego być jak Bóg, jest Boże Miłosierdzie; jest zwrócenie się człowieka i świata do Odkupiciela z wołaniem: „Jezu, ufam Tobie!”. Z objawieniem Obrazu Miłosierdzia Bożego Chrystus, również w Płocku, złączył obietnicę:
„Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja Sam bronić ją będę jako Swej chwały” (Dz 48).
Jezus Chrystus przekazuje w tym orędziu, jak wielka jest w Jego oczach godność każdego człowieka, każdej nieśmiertelnej duszy. Nie ma gorszych i lepszych ras, jak głosił Hitler; nie jesteśmy masami i „wyżej zorganizowanymi zwierzętami”, jak chciał Stalin; nie jesteśmy samotni w bezbrzeżnym kosmosie, jak twierdzą tzw. „nowi ateiści”; nie jesteśmy tylko zwykłym ogniwem w wielkim łańcuchu ewolucji, lecz mamy Zbawcę, który broni każdą ludzką duszę „jako swoją chwałę”, jako miejsce, w którym On sam pragnie zamieszkiwać i zamieszkuje.
 
5. „Starszych, którzy są wśród was, proszę ja - również starszy - a przy tym świadek Chrystusowych cierpień oraz uczestnik tej chwały, która ma się objawić: paście stado Boże, które jest przy was, strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem...”.
Kto mówi do nas dzisiaj – Kochani - te słowa? Żegnający się z Kościołem rzymskim św. Piotr czy papież Benedykt XVI? A może Piotr w Benedykcie, jak my, katolicy, od wieków wierzymy? Wsłuchując się w nie, tą Eucharystią dziękujemy Ojcu Świętemu za jego krystaliczną naukę wiary i bezkompromisowy sprzeciw wobec pewników współczesnego relatywizmu; za jego zmaganie się o duszę sekularyzującej się Europy, którą opanowała dzisiaj inna, choć w swoich skutkach być może równie straszna ideologia (kto wie, kto wie?) - ideologia dekonstrukcji, czyli rozkładu rzeczywistości - człowieka, małżeństwa, rodziny, narodu, prawa, moralności, sztuki. Dziękujemy za jego wielką troskę o Kościół – aby pozostawał w swoim myśleniu i działaniu katolicki; aby nie był „przedsoborowy” czy „posoborowy”, ale wierny Panu Jezusowi i Świętej Tradycji. Nigdy nie zapomnę sceny, jak żegnając się 28 maja 2006 r. na krakowskich Błoniach z Polską, Benedykt XVI nawiązywał do słynnego wołania Jana Pawła II w 1979 roku: „Musicie być mocni, drodzy bracia i siostry! Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Musicie być wierni! Dziś tej mocy bardziej wam potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów”. Nigdy nie zapomnę także dlatego, że czytałem je wtedy, tam na krakowskich Błoniach, w jego imieniu:
„Również i ja, Benedykt XVI, następca Papieża Jana Pawła II, proszę was: byście stojąc na ziemi, wpatrywali się w niebo - w Tego, za którym od dwóch tysięcy lat podążają kolejne pokolenia żyjące na naszej ziemi, odnajdując w Nim ostateczny sens istnienia; proszę was, byście umocnieni wiarą w Boga, angażowali się żarliwie w umacnianie Jego Królestwa na ziemi, Królestwa dobra, sprawiedliwości, solidarności i miłosierdzia; proszę was w końcu, byście skarbem wiary dzielili się z innymi narodami Europy i świata, również przez pamięć o waszym Rodaku, który jako następca św. Piotra czynił to z niezwykłą mocą i skutecznością; proszę was także, byście pamiętali o mnie w waszych modlitwach i ofiarach, tak jak pamiętaliście o moim wielkim Poprzedniku, bym wypełnił misję powierzoną mi przez Chrystusa”.
 
6. Naszą odpowiedź na te słowa i naszą wdzięczność za te wspólne osiem lat z Benedyktem XVI wyraziłem, Drodzy Bracia i Siostry, w telegramie, który dzisiaj rano został przesłany do Ojca Świętego. Pragnę Wam go teraz odczytać (proszę wszystkich o powstanie):
 
Umiłowany Ojcze Święty,
 
22 lutego 1931 roku, w klasztorze Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Płocku, Św. Siostra Faustyna Kowalska została obdarowana objawieniem pobożnie czczonego dzisiaj w całym Kościele wizerunku Jezusa Miłosiernego. W tym dniu, w którym opatrznościowo przypada Święto Katedry Świętego Piotra Apostoła, Biskup Płocki Piotr Libera i biskup pomocniczy Roman Marcinkowski, wraz ze zgromadzonymi w Płockiej Bazylice Katedralnej kapłanami, alumnami, siostrami zakonnymi i wiernymi świeckimi na Uroczystej Eucharystii dziękczynnej za Twój, Umiłowany Ojcze Święty, wiekopomny pontyfikat, składają Ci wyrazy najgłębszej czci i synowskiego oddania. Dziękujemy Miłosiernemu Panu dziejów za Twoją świetlaną naukę wiary, za prowadzenie Kościoła pewną ręką pośród wzburzonych fal świata, za Rok Kapłański, Rok Świętego Pawła i Rok Wiary, za dzieło nowej ewangelizacji, za niezapomnianą pielgrzymkę do Polski i wyniesienie na ołtarze Błogosławionego Jana Pawła II. Byłeś dla nas, Najdroższy Ojcze Święty, zarówno skałą Piotrową, na której mogliśmy niezłomnie trwać, jak i  wzorem prostoty i pokory sługi sług Bożych. Łącząc się z Twoimi cierpieniami i modlitwami za Kościół Święty, Matkę naszą, i powtarzając wraz z Tobą: Jezu, ufam Tobie!, zapewniamy Cię, Ukochany Ojcze Święty, o naszej najgłębszej wdzięczności i z serca płynącej modlitwie przez wstawiennictwo Matki Bożej Miłosierdzia, Królowej równin Mazowsza.
Jezu, ufam Tobie - Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego! Amen.