Homilia III Pielgrzymka Służby Liturgicznej Diecezji Płockiej, Czerwińsk n. Wisłą

[czytania z soboty X tygodnia zwykłego, rok II]

Kochani moi! Z wielką radością przybyłem dzisiaj do Czerwińska, do Matki Bożej Pocieszenia, aby wziąć udział w kolejnej, trzeciej już Pielgrzymce ministrantów i Służby Liturgicznej naszej diecezji. Cieszę się, że zebrało się tutaj tak wiele osób, dla których służba przy ołtarzu stanowi ważny wymiar życia. Niektórzy biorą udział w pielgrzymce już po raz kolejny, dla innych to pierwsza taka przygoda. Niezależnie od tego, który raz uczestniczymy w pielgrzymce, mam nadzieję, że dla wszystkich to będzie piękny i dobry dzień, który na długo pozostanie w naszej pamięci – bo przecież wszystkich nas:

- i najmłodszych, obecnych tu ministrantów i starszych lektorów,

- i kapłanów, którzy z wami przybyli i nawet mnie, waszego Biskupa,

łączy jedno. Co takiego? Ołtarz Pana, przy którym każdy służy na miarę swoich własnych możliwości.

Moi Drodzy!Pierwsze czytanie, którego dzisiaj wysłuchaliśmy przypomniało historię powołania Elizeusza. Prorok Eliasz zarzucił na jego ramiona swój płaszcz, okazując w ten sposób, że Elizeusz został wybrany na proroka – Bóg wezwał go do swojej służby. My także zostaliśmy wezwani przez Pana, aby służyć Mu w sposób szczególny. Tak samo, jak płaszcz Eliasza przyozdobił ramiona Elizeusza, tak nasze ramiona przyozdobiły komże, alby, a w przypadku kapłanów stuły i ornaty. Ten strój jest znakiem naszego wybrania: Jezus powołał nas, byśmy służąc przy Jego Ołtarzu, jak najlepiej sami przeżywali Eucharystię i innym pomagali ją przeżywać. Przy naszym czerwińskim ołtarzu jest także św. Stanisław Kostka. Jego relikwie i obraz przywieźli tutaj ministranci z Radzanowa w dekanacie strzegowskim. Bardzo im za to dziękujemy. Stanisław, nasz Patron, również został powołany i wybrany przez Boga jak prorok Elizeusz. Bóg też zarzucił na niego swój płaszcz, którym był srtój zakonny, habit nowicjusza zakonu Jezuitów. Stanisław opuścił ojczyznę, opuścił Rostkowo i rodziców i stał się sługą Boga. Dziś wrócił nad Wisłę, do swoich, i wraz z nami pełni służbę liturgiczną ołtarza, tego ołtarza, który jest w Niebie, przed Bożym Tronem. Św. Stanisław Kostka wspiera nas i modli się za nami do Pana.

Jak dobrze wiemy, służba przy ołtarzu, na którym sprawowana jest Ofiara Jezusa, to najbardziej zaszczytna funkcja, jaką mogą pełnić osoby świeckie. Wy, drodzy Ministranci i Lektorzy, pomimo swego młodego wieku, stajecie blisko wydarzeń, których nikt z ludzi nie potrafi w pełni zrozumieć. Z wielką pokorą i szacunkiem poświęcacie swój czas i zdolności by służyć tej tajemnicy, jaka dokonuje się w czasie każdej Mszy Świętej. W ten sposób doświadczacie bliskości tego samego Jezusa, który przed dwoma tysiącami lat wędrował ścieżkami Palestyny.

Jego bliskość każdemu z nas powinna pomagać w przestrzeganiu przykazań i życiu Ewangelią na co dzień. Wiemy przecież, że nie zawsze jest łatwo iść drogą, na którą zaprasza nas Jezus. Dzisiaj na przykład, Pan wzywa nas do tego, byśmy zawsze byli wierni prawdzie: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37). To bardzo radykalne wezwanie, wezwanie by być prawdomównym, by nie kłamać, by nie rzucać słów na wiatr i nie przeklinać! O własnych tylko siłach może być trudne do spełnienia. Dlatego z pomocą przychodzi nam sam Jezus: umacnia nas swoim Słowem i Ciałem podczas każdej Eucharystii, w której uczestniczymy.

Ale pomocy Jezusa możemy doświadczyć także podczas tej dzisiejszej pielgrzymki. Przybyliśmy tu przecież w trzech celach:

1/ Po pierwsze: aby spotkać Jezusa. Chcemyuczestniczyć we Mszy św., wspólnie się modlić, przyjąć Jezusa do swoich serc w Komunii Świętej. To dzisiejsze spotkanie jest okazją do pogłębienia naszej wiary.

2/ Po drugie: aby doświadczyć braterstwa. Tak liczne zgromadzenie pokazuje nam, że na drodze wiary i służby przy ołtarzu Pana nie jesteśmy osamotnieni. Jest nas wielu. Dzisiaj możemypoznać nowych ludzi, nowych kolegów, nawiązać przyjaźnie, i tak po prostu poczuć się dobrze we wspólnocie osób, które dzielą nasze poglądy i pasje.

3/ Po trzecie wreszcie, jesteśmy tutaj, aby:aby wymienić doświadczenia. Możemy czegoś nowego się dowiedzieć, nauczyć, posłuchać ciekawych ludzi, ale także podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniami.

Kochani moi!Ta dzisiejsza pielgrzymka, ma nam pomóc być bliżej Jezusa i żyć Jego Ewangelią. Ma nam także pomóc w dokonywaniu mądrych życiowych wyborów i podejmowaniu dobrych decyzji. Pozwólcie, że kończąc przeczytam wam krótkie świadectwo młodego księdza, któremu bycie ministrantem pomogło odkryć Jezusa i wybrać życiową drogę. Pisze tak:

Jako mały chłopiec przychodziłem do kościoła z rodzicami i tylko tyle pamiętam, gdyż po wejściu do świątyni często się zdarzało, że zasypiałem i mama mnie budziła, gdy kończyła się Msza św. Kojarzyłem kościół jako budynek, w którym ludzie starsi się modlą, a dzieci mogą spać. Jednak po pierwszej Komunii świętej, za namową kuzyna poszedłem na ministranta i dopiero wtedy otworzyłem oczy!

Zrozumiałem, że Msza św. jest także dla mnie, że mogę się w niej udzielać, i to obudziło moje zamiłowanie do liturgii. Przez tę posługę przede wszystkim rozwijałem się duchowo, ale kształtował się także mój charakter i osobowość. Najbardziej wspominam bardzo atrakcyjne kolonie, wyjazdy z naszym księdzem opiekunem. Zauważyłem, że ksiądz to także normalny człowiek, który gra w piłkę, jeździ na rowerze, czy interesuje się muzyką. Posługa ministranta, potem lektora, spowodowała, że rozwijała się stopniowo moja droga do Chrystusowego Kapłaństwa. Jestem księdzem drugi rok i jestem nim także, dzięki posłudze przy ołtarzu Pana. Ks. Grzegorz.[1]

Drodzy ministranci, lektorzy, Kochani uczestnicy naszej Pielgrzymki!Bóg wybrał was do swojej służby, tak jak proroka Elizeusza, jak Stanisława z Rostkowa. Bądźcie Mu zatem wierni. Wsłuchujcie się w Jego słowo. Wprowadzajcie to słowo w życie. Idźcie zawsze drogą Jego Przykazań. I niech wam w tym pomaga każde spotkanie z Jezusem, niech Św. Stanisław Kostka uprasza dla was potrzebne łaski. Amen.

[1]http://ministranci.diecezja-pelplin.pl/swiadectwa/69-swiadectwo-ks-grzegorza