Dziecko w centrum

Co to znaczy nawrócić się i uwierzyć w Ewangelię?

SONY DSC

W adwentowym czasie dziecko staje niejako w centrum zainteresowania świata. Zbliżają się święta, które dzieci bardzo lubią. Czuwają z lampionami na roratach – bardziej niż dorośli. Św. Mikołaj przynosi prezenty dzieciom. Maluchy uwielbiają występować w jasełkach. A to wszystko dlatego, że Bóg zapragnął stać się dzieckiem. Jeśli my dorośli, nie odmienimy się i nie staniemy jak dzieci, to nie wejdziemy do Królestwa Niebieskiego (Mt 18,3). Proste i jasne przesłanie!

Bóg także posyłał Maryję z ważnymi orędziami właśnie do dzieci: w Lourdes, w Fatimie, w Gietrzwałdzie, na Wiktorówkach. „Jezus przywołał je do siebie i powiedział: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie zabraniajcie im. Takich jest bowiem królestwo Boże.” (Łk 18,16). No właśnie: nie zabraniajcie im!

Piszę te słowa, bo chcę się podzielić pewnym doświadczeniem. Ono wciąż nie daje mi spokoju. Otóż zdecydowaną większość mojego nauczania przeżyłem w szkołach średnich: w Pułtusku, w Płońsku, w Płocku, w Ciechanowie. Gdy zostałem proboszczem w niedużej,wiejskiej parafii, przyszło mi nauczać religii w szkole podstawowej i w przedszkolu. W całej szkole jest tyle dzieci, ilu było uczniów w jednej klasie w szkole średniej! Niewątpliwie jest to wielki komfort nauczania – można bardzo indywidualnie podejść do ucznia, np. w klasie II jest troje uczniów. Na początku pracy trudno mi było przestawić się na inny sposób uczenia, mówienia, wrażliwości, poświęcania uwagi dzieciom. Ale jestem bardzo wzruszony i urzeczony szczerością dzieci zwłaszcza najmłodszych. Śmieszą mnie pewne pytania i sposób w jaki zwracają się do mnie przedszkolaki: np.” Panie księdzu!”, „Ciociu” albo „kiedy przyjdziesz do nas na kiełbasę?”.

Dzieci same na każdej lekcji przynoszą zeszyty z wklejanymi karteczkami – pamiątkami z uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. Cieszą się, że je mają. Ja też. Ale nie wszyscy uczniowie je mają. Pytam ich, dlaczego nie zbieracie obrazków? Odpowiada jedno dziecko: „Bo mnie nie ma kto zawieźć do kościoła…”. I zobaczyłem w oczach tego dziecka wielki żal i tęsknotę.

Inny przykład. Od września różnymi sposobami próbuję dotrzeć do rodziców przedszkolaka, aby dziecku kupili podręcznik. Wszystkie dzieci mają. Ono nie ma, a jest już grudzień. To co dziecko ma robić na zajęciach bez podręcznika? Tymczasem jakoś sobie radzimy. Dobrze, że miałem jeden w rezerwie.

Nie chcę się żalić, ale zwrócić uwagę na pewien problem w wychowaniu dzieci. Rodzice już na ślubie składali przysięgę Bogu, że chcą dzieci przyjąć i po katolicku wychować. Na chrzcie dziecka powtórzyli tę obietnicę, gdy kapłan ich zapytał „O co prosicie Kościół Boży dla swego dziecka?”: „Prosząc o chrzest dla swojego dziecka, przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowało Boga i bliźniego, jak nas nauczył Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?”. Zazwyczaj odpowiadają, że są świadomi…

Cieszę się, że jednak większość rodziców podejmuje ten wysiłek wychowania dzieci z Bogiem, że współpraca układa się pięknie. Raduje się serce, gdy od pięciu lat patrzę jak dzieci wzrastają nie tylko w latach, ale i w łasce Bożej i w mądrości. Dzięki mądrym i dobrym rodzicom!

Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie zabraniajcie im… mówi  Jezus.

YouTube Preview Image