Mniej niż zero

Tytuł co najmniej dekady: „Ojciec wybrał politykę, a syn sznur”. Taki bonus podarował tabloid „Fakt” swoim czytelnikom na ostatni weekend, żeby gawiedź miała co czytać. Tabloid wydawany przez koncern Ringier Axel Springer Polska pobił rekord rekordów. Ale skoro najpierw niemal wszystkie polskie media rzuciły się jak hieny na temat samobójczej śmierci syna Leszka Millera, to nic dziwnego, że „Fakt” postarał się je przebić. Skutecznie.

Tytuł co najmniej dekady: „Ojciec wybrał politykę, a syn sznur”. Taki bonus podarował tabloid „Fakt” swoim czytelnikom na ostatni weekend, żeby gawiedź miała co czytać. Tabloid wydawany przez koncern Ringier Axel Springer Polska pobił rekord rekordów. Ale skoro najpierw niemal wszystkie polskie media rzuciły się jak hieny na temat samobójczej śmierci syna Leszka Millera, to nic dziwnego, że „Fakt” postarał się je przebić. Skutecznie. 

Fot . Blog 86

Co się dzieje z mediami? Dlaczego zamiast informować – dezinformują? Zamiast pisać prawdę – publikują fake newsy. Zamiast obiektywnie przedstawiać sytuację – bazują na emocjach. Zamiast sprawdzać fakty – publikują powielane z błędami materiały. Zamiast szanować czytelnika, słuchacza, widza – sprzedają mu newsową papkę etc., etc. Byle szybko i ze zdjęciem.  

Nie szanuje się już niczego i nikogo: ani ludzkiego dramatu, ani cudzych łez, ani żalu po nieodwołalnej stracie, ani bólu do szpiku kości. Poza tym ci, którzy szafują terminem „mowa nienawiści” – sami właśnie taką mową się posługują. Gdy czytam, słucham, oglądam – nie godzę się. Nie godzę się na to, aby dokonywać wiwisekcji ludzkich tragedii. Przekraczać nieprzekraczalne granice. Pod pretekstem prawa do informacji gmerać w cudzym życiu prywatnym, rodzinnym. I bezkarnie osądzać.  

Nie godzę się też na wrzucanie do jednego „wora”, tych, którzy zabijają dusze młodych ludzi i tych, którzy nigdy by tego nie zrobili i którzy takie czyny wypalają „rozpalonym żelazem”. Nie godzę się na przedstawianie Kościoła jako „czarnego luda”, traktowanie go jak dziecka do bicia, sprawcę wszelkich nieszczęść tego świata. Na sugerowanie, że każdy człowiek w koloratce, to złoczyńca.

Myślę, że przez pryzmat zła patrzą na Kościół ci, którzy są jakoś wewnętrznie tym złem dotknięci, noszą wieloletnie urazy, zranienia, uprzedzenia, dlatego wołają na wiecach i portalach o „zbiorowej odpowiedzialności” Kościoła. Wiedziona poczuciem tak rozumianej odpowiedzialności modlę się za Kościół. Mój Kościół. Niedoskonały i słaby, ale mój. Taki jest i innego nie będzie.  Chrystus nie obiecywał apostołom, że wspólnota, którą tworzą, będzie idealna.

Gdy na portalu „Wirtualna Polska” polski dziennikarz pisze o „księżach przestępcach”, myślę sobie, że facet ma pecha, a ja mam szczęście, bo osoby, z którymi pracuję, nic z przestępstwami wspólnego nie mają. To moi zwierzchnicy, koledzy, współpracownicy. To mój Kościół. I on nic wspólnego z przestępstwem nie ma. On ma wady, bo i ja je mam, i ja, świecka katoliczka z wszystkim sobie nie radzę, i ja korzystam z sakramentu pokuty i pojednania, ale również będąc w Kościele nie popełniam przestępstw.

Nie moralizując uważam, że potrzebna jest wspólna lekcja pokory. Stanięcie w prawdzie. Przyznanie się do winy tam, gdzie ona jest i prawo do obrony przed niesłusznymi atakami, gdy winy nie ma. Ludzie pokorni słuchają siebie nawzajem. Nie przypisują sobie złej woli, nie obrzucają się oskarżeniami przed zbadaniem faktów, nie wylewają na innych pomyj nieprawdy, nie stosują uogólnień.   
           
„Myślisz może, że więcej coś znaczysz, 
bo masz rozum, dwie ręce i chęć. 
Twoje miejsce na ziemi tłumaczy, 
zaliczona matura na pięć. 
Są tacy - to nie żart, 
dla których jesteś wart, 
mniej niż zero”. 

To tekst piosenki zespołu Lady Pank. To jedna z moich ulubionych piosenek pop. To piosenka o pokorze. My w Kościele i wszyscy ci, którzy oznajmiają, że są poza nim, uczmy się jej wzajemnie. Inaczej pozostaje rzucić kamieniem. To najprostsze, ale najgorsze rozwiązanie.