Grillowanie papieża

Szkoda mi papieża Franciszka. Nie zasłużył na krytykę, jaka na niego niemal zewsząd spłynęła za „szczekanie NATO” w rozmowie z „Corriere della Sera” (2 maja 2022 r.). Za długo siedzę w mediach, żeby nie wiedzieć, że pewne publiczne wypowiedzi są może nie tyle manipulowane, co nadaje im się walor, na jaki nie zasługują. Krytyka wypowiedzi papieża wpisuje się w obecną narrację o Kościele: czego by nie zrobił czy powiedział i tak będzie źle.

Fot. Blog Grillowanie Papieża
foto: Aleteia.pl

Źle, że Franciszek poszedł do ambasady rosyjskiej, że chce się spotkać z Putinem, że nie pojedzie do Kijowa, że nie dojdzie do spotkania z patriarchą Cyrylem etc., etc. Każda wypowiedź Ojca świętego jest nie taka, jak trzeba. Jedno wielkie rozczarowanie… No a teraz jeszcze gwóźdź do trumny, czyli „szczekanie NATO”, czyli prowokowanie Rosji.

Współczesna narracja o Kościele i jego zwierzchniku jest taka: wszystko źle i za mało. To oczywiste, że Franciszek nie zna komunizmu, jaki my poznaliśmy. Być może rzeczywiście jego otoczenie jest prorosyjskie, za bardzo ostrożne itd. Jednak nie można potępiać w czambuł za każdą wypowiedź kogoś, kto - jeśli się wierzy w sprawczą moc Ducha Świętego - jest następcą św. Piotra.

Nie rozumiejąc po włosku, o przetłumaczenie fragmentu artykułu w „Corriere della Sera” (bo nie był to typowy wywiad) poprosiłam księdza biegle posługującego się tym językiem. Oto jego tłumaczenie:

„To co niepokoi papieża Franciszka, to fakt, że na chwilę obecną wydaje się, że Putin się nie zatrzyma. Papież próbuje również zrozumieć korzenie tego zachowania, motywy, które pchają go do wojny aż tak brutalnej. Być może «szczekanie NATO u drzwi Rosji» doprowadziło głowę Kremla do złej reakcji i do rozpętania konfliktu. Nie wiadomo czy ten gniew został sprowokowany, ale jego wybuch być może został ułatwiony - pyta sam siebie papież.

Kto ma w sercu pokój, znajduje się wobec wielkiego problemu dostarczenia broni ze strony narodów Zachodu, stawiającej opór Ukrainie. Jest to pytanie, na które nie ma zgody w odpowiedzi, które rozdziela świat katolicki i świat pacyfistów. Papież ma wątpliwości. Jego nauczanie miało zawsze w centrum odrzucanie uciekania się do broni, nie eskalowanie produkcji broni, którą wcześniej czy później ktoś wykorzysta do walki, powodując śmierć i cierpienie.

«Nie potrafię odpowiedzieć. Jestem zbyt daleko, żeby dać odpowiedź czy należy dostarczać broń Ukraińcom. To co jest jasne, to to że na tej ziemi używana jest broń. Rosjanie obecnie wiedzą, że czołgi nie przydają się na wiele i myślą o innych rzeczach. Wojny toczy się po to: aby spróbować broni, które wyprodukowaliśmy. Tak stało się w czasie wojny domowej w Hiszpanii przez II wojną światową»”.

Cytowany wywód poprzedza rozważanie o Rwandzie: Jak można nie powstrzymywać takiej brutalności? 25 lat temu w Ruandzie przeżywaliśmy to samo – mówi Ojciec święty i jest to bardzo ważny kontekst tej rozmowy.  

Nie czuję się jak adwokat diabła. Po prostu uważam, że za różnymi wypowiedziami (może nawet zbyt ostrożnymi) papieża kryje się coś, czego zwykły śmiertelnik nie jest w stanie pojąć. I uważam, że publicyści czy ministrowie uchodzący za „katolickich” powinni bardziej ostrożnie wypowiadać swoje sądy i opinie, dotyczące reakcji Franciszka na wojnę.

W gąszczu publikacji dotyczących „szczekania NATO” znalazłam dwie autorstwa osób, które raczej nie wydają się być stronnikami Rzymu. Najpierw redaktor Jacek Żakowski, który w „Gazecie Wyborczej” (6 maja br.) uważa, że papież jest jednoznaczny, jeśli chodzi o odnoszenie się do agresora i do jego ofiary.

A słowa o „szczekaniu NATO”, które budzą tak wiele kontrowersji, to między innymi niedotrzymana obietnica z 2008 r. o przyjęciu do NATO Ukrainy i Gruzji oraz brak reakcji na zajęcie Krymu i Osetii. To nie usprawiedliwia Putina, nie unieważnia jego zbrodniczych motywów i działań, ale obciąża NATO - zwłaszcza te państwa (w tym Polskę), które do takiej obietnicy parły, a potem nie doprowadziły do jej realizacji (sic!). Żakowski dodaje też, że papież nie jest od podejmowania decyzji politycznych lecz od przypominania „gdzie leży dobro i zło”.

Pod znamiennym tytułem „Powariowali z tym Franciszkiem” można przeczytać tekst autorstwa Rafała Wosia na portalu Salon24.pl (6 maja br.). Dziennikarz napisał w nim między innymi, że patrząc tylko na komentarze po wywiadzie papieża dla „Corriere della Sera” można odnieść wrażenie, że „Bergoglio wypowiedział wojnę niepodległej Ukrainie i zgłosił akces do Watykańskiej Republiki Ludowej do Rosji”.

Sugeruję lekturę, ponieważ uważam, że zawarte w artykule treści ochłodzą rozgorączkowane głowy antagonistów tzw. polityki Watykanu wobec putinowskiej Rosji. Rafał Woś wskazuje, że „słowa o «ujadaniu NATO» pojawiają się w części dotyczącej próby zrozumienia rosyjskiej przyczyn rosyjskiej agresji (…) «zrozumienia», co nie znaczy «usprawiedliwiania»”.

Jednak zacytuję dwa ostatnie akapity: Z perspektywy zwykłego człowieka wszystko to podlane jest jakąś świętoszkowatością na opak. Nagle dość mocno (i słusznie)  zlaicyzowana opinia publiczna twierdzi, że słowa Franciszka w sprawie Ukrainy mają moc. Gdy mówił o tragedii innych wojen albo o nierównościach, biedzie i wyzysku przedstawiano go jako dziadunia, który nic nie może.

A teraz nagle - pstryk - i mamy przeskok do wielkich oczekiwań co do wpływu Franciszka na geopolityczną sytuację świata. Tworzenie przekonania, że gdyby tylko Watykan chciał się przyłączyć do antyrosyjskich sankcji to już dawno Putin byłby na kolanach. Przecież to absurd. Byłoby dokładnie tak samo. Papież nie ma ani gazu, ani ropy, ani dywizji pancernych. Zostawmy więc Bogu co boskie. A cesarzowi, co cesarskie. Niech nas politycy chronią przed Putinem. A papież niech się modli za pokój. Tak będzie lepiej dla wszystkich. Bo ważne jest i jedno i drugie.

Ludzie - zlitujcie się! Jeśli już wykańcza was ta wojna, to zamknijcie oczy, policzcie do dziesięciu, a potem wypuśćcie powietrze. Nie szukajcie „dzieci do bicia”, choćby w samym Watykanie. W takich sytuacjach to ostatecznie czas pokaże, czy reakcje Franciszka były właściwe, czy też nie. Póki co zwykłym śmiertelnikom w Polsce pozostaje modlitwa o pokój i pomoc Gościom z Ukrainy.