Autorzy Auschwitz

Rudolf Hoess był komendantem obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w latach 1940-1943. Jak dowiaduję się z ogólnopolskiego portalu, na uroczystości 70. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz został zaproszony jego wnuk. A w dniu telewizyjnej emisji filmu nakręconego przez BBC „Ostateczne rozwiązanie” dowiaduję się z ust Niemca, że obóz w Auschwitz stworzono w Polsce, ponieważ „wyczuwano tam przychylność” czy coś w tym rodzaju. Czyżby idea „polskich obozów koncentracyjnych” powróciła?

Rudolf Hoess był komendantem obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w latach 1940-1943. Jak dowiaduję się z ogólnopolskiego portalu, na uroczystości 70. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz został zaproszony jego wnuk. A w dniu telewizyjnej emisji filmu nakręconego przez BBC „Ostateczne rozwiązanie” dowiaduję się z ust Niemca, że obóz w Auschwitz stworzono w Polsce, ponieważ „wyczuwano tam przychylność” czy coś w tym rodzaju. Czyżby idea „polskich obozów koncentracyjnych” powróciła?

Film pt. „Ostateczne rozwiązanie”, nakręcony już jakiś czas temu przez BBC, został oparty na jednym jedynym stenogramie, który pozostał po spotkaniu odbytym zimą 1942 r. w rezydencji Wannsee pod Berlinem. Wzięło w nim udział czternastu oficerów niemieckich III Rzeszy, aby uradzić, jak unicestwić europejskich Żydów. Generał SS Reinhard Heydrich przedstawił wówczas plan ich eksterminacji. Jak bardzo skuteczny, niestety dobrze wiemy.

Film ma dobrą obsadę, gra w nim m.in. mój ulubiony Colin Firth, jak również utytułowany Kenneth Branagh. Jest dobrze zrobiony – odsłania kulisy morderczego pomysłu. Zanim jednak go obejrzę, w telewizyjnym programie informacyjnym trafiam na rozmowę z Niemcem, który współcześnie oprowadza po willi Wannsee. Opowiada o przebiegu kolacji ze zbrodniarzami, która miała niezwykle wykwintny charakter. I oto pada  pewne znamienne zdanie: Niemiec mówi, że największy obóz został zbudowany na wschodzie, w Polsce, ponieważ tam „wyczuwano przychylność” dla tego typu działań.

I oto mam wrażenie, że idea „polskich obozów koncentracyjnych” powraca. Jak może mówić coś takiego Niemiec, którego przodkowie zabili w czasie II wojny światowej 6 milionów ludzi, a w samym Auschwitz około 1 miliona? Jak może uzurpować sobie prawo do takich niesprawiedliwych komentarzy, nie opartych na faktach, bo fakt był tylko taki, że najłatwiej było Niemcom zbudować fabrykę śmierci na podbitym terytorium? On, potomek największych zbrodniarzy w historii świata. I dlaczego telewizja publiczna akurat tę „setkę” emituje? 

Od czasu, kiedy kilka lat temu przeczytałam, że Niemcy od dawna prowadzą zaawansowany lobbing, zmierzający do rozmycia ich odpowiedzialności za II wojnę światową, nigdy nie mówię i nie piszę, że coś wtedy zrobili „faszyści”, bądź „hitlerowcy”. Ponad wszelką wątpliwość stwierdzam, że to zrobili Niemcy.       

Zdziwienie towarzyszyło mi również, gdy dość niedawno oglądałam w telewizji film „Pokłosie”. Tak się składa, że znam z przekazów ustnych członków mojej rodziny czasy, w których Żydzi prowadzili w miastach handel i zgodną koogzystencję z Polakami. I to była zwykła, dobra, ludzka kooegzystencja. Takimi wspomnieniami podzielono się ze mną przed laty, tak to zapamiętałam.

No i Żydzi w moich stronach rodzinnych, wbrew temu, co pokazano w „Pokłosiu”, nie byli chłopami małorolnymi gdzieś na wsiach, ale mniejszymi lub większymi przedsiębiorcami w miastach i miasteczkach Polski i Mazowsza. Dlatego też dostrzegam w filmie Pasikowskiego  kłamstwo historyczne, zresztą wiele już na ten temat powiedziano i napisano.

I jeszcze jedno, kiedy kilkanaście lat temu zawodowo interesowałam się macewami, z których ktoś śmiał robić po wojnie chodniki, nigdy nie spotkałam się z niechęcią czy wrogością. Wręcz przeciwnie, wszyscy życzliwie naprowadzali mnie na właściwe tropy. Dlatego życzyłabym sobie, aby świat przede wszystkim zajmował się antysemityzmem Niemców.