Ks. kan. Andrzej Smoleń, który przewodniczył Mszy św. w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w kazaniu zaznaczył, że żołnierze antykomunistycznego podziemia byli normalnymi ludźmi, kochali swoją Ojczyznę, dla niej chcieli żyć i pracować. Pragnęli jednak, aby Polska była wolna i niezawisła, suwerenna i demokratyczna. Pragnęli założyć rodziny i wychowywać po katolicku swoje dzieci. Zostali wypędzeni do lasu przez komunistyczną władzę, która uniemożliwiła im normalne życie.
- Fałszywe i cyniczne były amnestie, które nie chroniły przed kolejnym aresztowaniem, śledztwem i wyrokiem. Dawane aresztowanym „oficerskie słowo honoru” było jawną kpiną i kłamstwem. Wyklęci byli zwalczani przy zastosowaniu całej gamy środków, jakimi dysponowało dyktatorsko rządzone państwo. Prowadzono przeciwko nim wyrafinowane gry operacyjne. Szantażem skłaniano do zdrad, nawet najbliższych członków rodziny. Aresztowanych katowano w niewyobrażalny sposób – przypomniał kaznodzieja.
Duszpasterz płockiego kościoła na „Cholerce” zaznaczył, że poddany takiemu śledztwu na Rakowieckiej w Warszawie rotmistrz Witold Pilecki – ochotnik do Oświęcimia, powiedział podczas widzenia swojej żonie, że „Oświęcim to była igraszka”. Podkreślił, że Żołnierzy Wyklętych nazwano bandytami, bo „marzyła się im Polska suwerenna, Polska chrześcijańska, Polska – polska”.
Zdaniem ks. Smolenia, prawdziwymi bandytami byli przeciwnicy „niezłomnych”. W okolicach Płocka był nim Władysław Rypiński z Łęga, pseudonim „Stary” lub „Rypa”, herszt jednej z grup mordujących działaczy PSL, żołnierzy Armii Krajowej i niepodległościowego podziemia, rabującej chłopów i księży. Ten analfabeta posiadał szerokie znajomości w resorcie bezpieczeństwa oraz w Polskiej Partii Robotniczej.
1 grudnia 1945 r. wraz z kompanami porwał czterech działaczy PSL z Grójca. Wywieziono ich poza Grójec, zastrzelono i zakopano. Jeden z nich - Józef Sikorski przeżył, wydostał się z grobu i wyjechał do Warszawy, gdzie przed sądem zeznawał w sprawie tego mordu. Rypińskiemu nic nie zrobiono, wrócił do Łęga i nadal mordował ludzi. Konto jego grupy obciąża około stu zbrodni, popełnionych w okolicach Płocka, Bielska, Sierpca i Żuromina.
Kres bandyckiej działalności „Rypy” położył oddział Ruchu Oporu Armii Krajowej, dowodzony przez sierżanta Wiktora Stryjewskiego ps. „Cacko”. 11 października 1947 r. koło wsi Chudzynek Rypiński i towarzyszący mu komendant MO z Łęgu zostali zastrzeleni.
- Żołnierze Wyklęci swoim przykładem uczyli, że Ojczyzna jest jedna, że nie można Ojczyzny zdradzić: ani dla dobrobytu, ani dla poczucia przynależności do jakichś poza narodowych bytów. Cenili sobie ludzki i żołnierski honor, a dane słowo obowiązywało nawet wtedy, gdy dali je wrogowi. Ich ostatnią wolą było, aby dzieci były wychowywane po katolicku, gdyż w wierze widzieli siłę do przetrwania najcięższych życiowych doświadczeń – podkreślił kaznodzieja.
We wspólnej modlitwie w parafii św. Józefa uczestniczyli m.in. przedstawiciele Stowarzyszenia Historycznego im. 11. Grupy Operacyjnej Narodowych Sił Zbrojnych, żołnierze 64. Batalionu Wojsk Obrony Terytorialnej, uczniowie szkół mundurowych: Płockiego Uniwersytetu Ludowego oraz Centrum Naukowo-Biznesowego Feniks im. Spadochroniarzy Polskich. Byli też przedstawiciele władz samorządowych miasta Płocka i reprezentanci NSZZ „Solidarność”.
Inicjatorami Mszy św. w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych był Parafialno-Uczniowski Klub Sportowy Viktoria z prezesem Leszkiem Brzeskim i Stowarzyszenie Historyczne im. 11. Grupy Operacyjnej NSZ. Poprzedziła ją prelekcja Andrzeja Przemyłskiego o historii Żołnierzy Wyklętych.
W 2019 r. przy kościele parafii św. Józefa w Płocku stanęła tablica dedykowana żołnierzowi wyklętemu rtm. Witoldowi Pileckiemu (1901-1948). Jest on patronem 6. Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej (6 MBOT), której patronem jest Pilecki (w jej skład wchodzi 64. Batalion Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej w Płocku). Obok pamiątkowego epitafium znajdują się dwa artefakty: cegła z muru dawnego aresztu na Rakowieckiej w Warszawie, gdzie rotmistrz był więziony, torturowany i stracony, a także ziemia z „łączki”, czyli miejsca jego prawdopodobnego pochówku. Witold Pilecki walczył w obronie Płocka w sierpniu 1920 r., służąc w 211. Ochotniczym Pułku Ułanów Nadniemeńskich.