Bp Mirosław Milewski w homilii odwołał się do słów Jezusa z Ewangelii według św. Marka o tym, że bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu nie może zostać odpuszczone (Mk 3,28-29): - Grzech przeciwko Duchowi Świętemu, to zaparcie się Jezusa, to brak wyrzutów sumienia. Człowiek, któremu jest już wszystko jedno, zagłusza w sobie głos Ducha Świętego, ma zatwardziałe serce, zaczyna wierzyć „bogu kłamstwa”, czyli szatanowi – głosił w Dobrzyniu nad Drwęcą.
Zaznaczył, że grzeszy przeciwko Duchowi Świętemu ten, kto zachowuje się tak, jakby Bóg go nie kochał. Grzesząc, daje poznać, że niewiele zależy mu na innych ludziach i na ludzkim obliczu świata. Istotą grzechu „nie do przebaczenia” jest bunt przeciw Bogu, pogarda wobec Boga i Jego miłosierdzia, brak wiary w możliwość przebaczenia grzechów. Taki człowiek staje się niewolnikiem zła.
- Mimo to Bóg nie przestaje kochać ludzi. Gdy ktoś zdobywa się na szczery żal i sakrament pokuty, to nie ma takiego grzechu, którego Bóg by mu nie odpuścił. Bo właśnie za takich ludzi, którzy się w życiu pogubili, a teraz szukają drogi powrotu, Jezus zapłacił najwyższą cenę – cenę życia – podkreślił biskup.
Przypomniał, że w tym roku w diecezji płockiej i na świecie przypominane jest jedno z największych objawień – 90 lat temu św. Faustyna Kowalska w klasztorze przy Starym Rynku w Płocku po raz pierwszy ujrzała Jezusa Miłosiernego. Faustyna w swoim „Dzienniczku” skrupulatnie notowała słowa Jezusa. W Pasterkę 1937 roku Miłosierny Pan powiedział do niej, że „choćby dusza była jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku nie było wskrzeszenia (…), cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni (…)” (Dz 1448).
- Pan Bóg nigdy nikogo nie skreśla. Droga grzechu nie jest drogą nieodwracalną. Można uważać, że dawno zostawiło się za sobą Boga i wiarę, ale nagle okazuje się, że „góra” nam nami czuwa i chce, abyśmy wrócili – stwierdził bp Milewski.
Odwołał się do świadectwa Grzegorza Czerwickiego, który niedawno był gościem jednej z parafii w Płocku. To człowiek, który 12 lat swego życia spędził w więzieniu. Wcześniej postępował jak typowy bandyta. W więzieniu „było trudne życie i było poczucie bezsensu życia”. Pewnego dnia „kolega spod celi”, recydywista z wyrokiem 25 lat, ateista, powiedział mu, że powinien poczytać Biblię. Najpierw czytał jak czyta się książkę przygodową, później dotarło do niego, że Jezus mówi w niej o miłości w niezwykły sposób.
Przełomem okazał się opis męki Pańskiej. Czerwicki nie mógł uwierzyć w to, że jakiś człowiek po prostu zgodził się umrzeć za innych ludzi, nawet za tych „najgorszych”, teoretycznie nic nie wartych, nawet za niego - zwykłego „bandziora”. Zdał sobie sprawę, że Jezusa ukrzyżowano z takimi samymi dwoma bandziorami jak on. To był moment jego nawrócenia, wiedział już, że odtąd jego życie będzie inne. Zrozumiał, że Bóg mu przebaczył.
W czasie Mszy św. bp Mirosław Milewski udzielił sakramentu bierzmowania grupie młodzieży z parafii św. Katarzyny w Dobrzyniu nad Drwęcą. Słowa wdzięczności przekazał mu proboszcz ks. kan. Jarosław Kulesza.