Najpierw chciałabym zapytać o ewentualne związki Księdza Biskupa z diecezją płocką. Czy Płock i Kościół na Mazowszu były Księdzu Biskupowi jakoś znany? Czy teraz, gdy krok po kroku Ksiądz Biskup poznaje tę diecezję, coś na przykład zdumiało, zachwyciło, okazało się miłym zaskoczeniem?
- Nie miałem bliższych związków z diecezją płocką. Znałem nieco tę część Mazowsza, która obejmuje Warszawę, Podkowę Leśną, Ołtarzew, Borzęcin… Latem tego roku odwiedziłem młodzież z organizacji Young Life na ogólnopolskim obozie w Koszelówce blisko Płocka. Dojechałem do nich pod wieczór i zostałem do południa dnia następnego, a potem wybrałem się na parę godzin do Płocka. Urzekło mnie Wzgórze Tumskie i katedra, widok na Wisłę, marinę i molo. Modliłem się w katedrze, adorowałem Najświętszy Sakrament u Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, pospacerowałem po ulicach Płocka, zjadłem wątróbkę z jabłkiem i cebulką, a na koniec lody. Zszedłem też do mariny i na molo. Piękny czas…
W czasie kanonicznego objęcia diecezji płockiej 31 października w bazylice katedralnej płockiej użył Ksiądz Biskup metafory pociągu: że wsiada do pociągu, który jedzie już od niemal 950 lat. Można by dodać, że teraz stał się Ksiądz Biskup maszynistą tego pociągu. Jak trzeba prowadzić ten „pociąg” w XXI wieku, aby się nie wykoleił?
- Myślę, że Maszynistą tego pociągu jest Ten, do którego On należy, czyli Chrystus. Kiedyś w parowozach był pomocnik maszynisty, który dokładał węgla pod kocioł czy dolewał wody. Bardziej widzę siebie w roli takiego pomocnika. Pociąg, którym jest Kościół, nie wykolei się nawet wtedy, gdyby papież, kardynałowie, biskupi i wszyscy księża robili wszystko, by wypadł z szyn. Jezus obiecał, że bramy piekielne go nie przemogą. Co nie znaczy, że będzie zawsze pełny, czy nie będzie obrzucany jajkami, oblewany farbą czy niszczony od wewnątrz.
Hasłem posługi biskupiej w 2019 roku stały się słowa „Vos autem dixi amicos” („Nazwałem was przyjaciółmi”, por. J 15,15). Jak stara się Ksiądz Biskup przekładać te słowa na posługę pasterską w Kościele wobec duchowieństwa i wiernych świeckich?
- Staram się sam żyć tą świadomością, że Jezus mnie nazywa swoim przyjacielem, to znaczy, że On też jest moim Przyjacielem. Wiem z Jego nauczania, że ta przyjaźń opiera się na zachowaniu przykazań, które Bóg nam zostawił. Spotykając się z ludźmi próbuję tak mówić im o Bogu, by odkryli, ze Jezus jest ich Przyjacielem i pragnie wzajemności. Nie zawsze trzeba o tym mówić wprost, ważne by żyć tak, aby ludzie sami to odkrywali.
W jednym z wywiadów Ksiądz Biskup wspomina spowiednika z młodości, któremu powiedział, że chciałby wyjechać na misje. Tenże odrzekł, żeby zostać w kraju, bo „tu doczekamy się misji”. Uważa Ksiądz Biskup, że ten czas już nadszedł czy też jest jeszcze przed nami?
- Myślę, że stajemy się, w szerokim tego słowa znaczeniu, krajem misyjnym, i nie jest to tylko problem Polski, dotyczy to całego naszego kontynentu. W naszym kraju nastąpiło bardzo duże przyspieszenie odejścia od wiary przez ludzi, którzy zostali jako niemowlęta ochrzczeni. Między innymi orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w obronie życia dzieci nienarodzonych, obarczonych wadami rozwojowymi i następujące po nim uliczne protesty, które przeżywaliśmy w Polsce, sprowokowały niektórych ludzi do tego, by publicznie określić się jako niewierzący. Wielu z nich nie praktykowało wiary i nie miało doświadczenia spotkania z żywym Bogiem. Liczne decyzje o apostazji są tego przykładem. Obecna agresja wobec Kościoła, duchowieństwa osób konsekrowanych, nieustające ataki na lekcje religii w szkołach, wyśmiewanie i niszczenie autorytetu świętego Jana Pawła II, to szczególne cechy naszej polskiej rzeczywistości. Mamy jednak wielu pięknych ludzi, którzy żyją Bogiem na co dzień i promieniują tą bliskością w swoich środowiskach. Są misjonarzami.
Warto zaznaczyć, że sprawy misyjne przez wiele lat leżały Księdzu Biskupowi na sercu i że ma Ksiądz Biskup także osobiste doświadczenie pracy misyjnej.
- Mam bardziej doświadczenie animacji misyjnej tu, na naszej ziemi, czyli rozbudzania w ludziach misyjnego ducha. Od 2006 roku opiekowałem się Akademickim Kołem Misjologicznym na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jest to koło naukowe, które gromadzi studentów różnych uczelni, interesujących się misjami. Przez lata przeszło przez to koło wielu młodych, wspaniałych ludzi, którzy tam odkrywali swoje powołania do życia w rodzinie, do życia konsekrowanego, do pracy na misjach czy do kapłaństwa. Ponad 200 osób udało się przygotować i wysłać na doświadczenia misyjne do różnych krajów świata. Ja osobiście byłem tylko raz z grupą studentów na Wyspach Zielonego Przylądka.
Jakiś czas temu jeden ze znajomych księży obejmował urząd proboszcza. Gdy w życzeniach powiedziałam po „franciszkowemu”, że życzę mu, aby pachniał owcami, zapytał: „Czy to znaczy, że mam się nie myć?”. Jak Ksiądz Biskup by zinterpretował takie życzenie? Co znaczy w Kościele „pachnieć owcami”?
- Dla mnie jest to proste: znać zapach owiec, jak mawia Franciszek, to znać ludzi, do których jestem posłany, znać ich radości i smutki, ich troski i nadzieje. Lubię mawiać, że owce w owczarni Chrystusa pachną krzyżmem, czyli olejem, którym zostały namaszczone podczas chrztu świętego. Wtedy każdy z nas otrzymał największą godność: staliśmy się przybranymi dziećmi Bożymi.
W Kościele powszechnym i Kościołach partykularnych trwa synod. Mamy siebie wzajemnie wysłuchać i postanowić, co zmienić na lepsze, a potem wprowadzić to w czyn. Wielu jednak uważa, że synod zakończy się na papierze. Jakie jest zdanie Księdza Biskupa na ten temat?
- Spotkałem się tematyką synodalności podczas moich studiów na uniwersytecie wiedeńskim w latach dziewięćdziesiątych minionego wieku. Od 22 lat o tym mówię studentom, kapłanom i świeckim. Nie spodziewałem się, że ten temat stanie się jednym z podstawowych zagadnień współczesnego Kościoła. Cieszy mnie to. Mamy wiele do zrobienia, by odkryć, że wszyscy ochrzczeni, razem z Chrystusem tworzymy Kościół, że jesteśmy równi w godności i wszyscy wezwani do budowania Królestwa Bożego tu i teraz.
Chcielibyśmy iść z nadzieją Chrystusową w przyszłość, ale nie możemy uciekać od rzeczywistości. Międzypokoleniowy przekaz wiary i związanych z nią wartości wydaje się być w obecnym czasie bardzo kruchy. Gdzie szukać w związku z tym ratunku: w modlitwie, nowych formach przekazu, różnych formach ewangelizacji?
- Trzeba uznać, że spora część rodziców troszczy się o wychowanie religijne swoich dzieci, dając im przykład żywej wiary. Ten religijny fundament nie zawsze potrafi obronić się w konfrontacji z postawami rówieśników młodych ludzi, którzy manifestują obojętność wobec wiary w Boga. Często koleżanka i kolega stają się większym autorytetem niż rodzice. Dziś dostrzegamy, że rodzice łączą się w grupy, by modlić się za swoje dzieci, jest na przykład żywy różaniec rodziców za dzieci czy grupy matek modlących się za dzieci. Modlitwa jest podstawą i zmienia przede wszystkim tego, który się modli, by stawał się autentyczniejszym świadkiem Chrystusa. Trzeba być wśród młodych ludzi, być w ich świecie, mieć dla nich czas. To zadanie duszpasterstwa. Ważne jest formowanie środowiska animatorów, liderów duszpasterstw młodzieży, by oni sami stawali się dla siebie przewodnikami w wierze. Błogosławiony Carlo Acutis, którego relikwie goszczą w tych dniach w Polsce, jest jednym z przykładów tego, jak młodzi sami mogą prowadzić rówieśników do Boga.
Czego życzyłby sobie Ksiądz Biskup ze strony współpracowników, duchowieństwa i wiernych świeckich w Kościele Płockim?
- Wspomniałem o tym w moim pierwszym liście do diecezjan: dzieląc się moją wiarą, chciałbym cieszyć się oglądaniem doświadczenia Boga w ludziach, do których posłał mnie papież Franciszek. Chciałbym, byśmy rozumieli, że gramy w jednej drużynie o własne zbawienie oraz zbawienie tych, do których nas Bóg posyła. Ciągle musimy się uczyć wzajemnej współpracy w dziele budowania Królestwa Bożego.
Diecezjanie płoccy chętnie dowiedzieliby się także, jakie pasje ma Ksiądz Biskup, co lubi robić w czasie wolnym, przy czym odpoczywa, jakie książki czyta?
Lubię swoją pracę, czyli realizację powołania, jakie dał mi Bóg. Dotychczasowe doświadczenie życia mówi mi, że czasu wolnego wiele nie mam, ale lubię jazdę na rowerze, pływanie, także kajakiem, i żeglarstwo. Zimą uciekam na kilka dni na narty. Lubię też spotkania ze sztuką i poszukiwanie w niej motywów do ewangelizacji. Czytam różne teksty, od poezji po dzienniki.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: E. Grzybowska
Wywiad ukazał się 18 listopada 2022 r. w Katolickiej Agencji Informacyjnej