Bp Piotr Libera podczas Mszy św. w seminaryjnej kaplicy Dobrego Pasterza powiedział, że zakończenie ludzkich dziejów będzie ostatecznym objawieniem Boskiej miłości, ostatecznym zwycięstwem prawdy i dobra.
- Cała rzecz polega na tym, abyśmy w obliczu śmierci byli wolni od strachu, a szczególnie od zobojętnienia charakterystycznego dla ludzi niemających nadziei. Abyśmy potrafili być nauczycielami, prorokami wielkiej nadziei człowieczego losu. Aby ludzie nie odchodzili z tego świata w poczuciu braku odkupienia, bez łaski pojednania, w strachu lub poczuciu pustki. Abyśmy czynili życie prawdziwie ludzkim, niosąc w swoim ciele, w swoim słowie, swoich postawach znaki wielkiej nadziei - życzył uczestnikom sympozjum bp Libera.
Zaznaczył, że tak czynił prorok Daniel, który w młodości znalazł się na potężnym dworze babilońskim, w gronie ówczesnego establishmentu. Ten „arystokrata ducha”, na którego doniesiono, że modlił się - szukał pomocy u Boga, podczas gdy król Dariusz nakazał szukać pomocy tylko u siebie.
Tak też czynił to błogosławiony kard. Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, człowiek powołany w latach panowania „czerwonego smoka” do bycia znakiem nadziei dla narodu polskiego. Nawet ubecy, patrząc na niego pytali: „Skąd on to ma?”. Już w seminarium pracował nad tym, co poświadcza słynny „Dekalog życia wewnętrznego”, który młody Wyszyński spisał przed święceniami. Napisał w nim m.in. o tym, żeby wiele czynić, ale spokojnie, nie myśleć o przyszłości, bo to rzecz Boga, nie tracić czasu, wzbudzać dobre intencje, modlić się podczas pracy i chwalić Boże miłosierdzie.
Zdaniem bp. Libery tak czyniła także bł. Matka Róża Czacka, „matka nadziei niewidomych dzieci”. W wieku 22 lat, całkowicie utraciła wzrok „ale nie utraciła nadziei”. Jej Laski przyciągały niewidomych, ale też „po omacku poszukujących światła wiary i czynu”. Ciągnęli do nich konwertyci. Tam zrodził się niepowtarzalny „duch Lasek”, nacechowany franciszkańskim ubóstwem i miłością do „niewidomych na ciele i duszy”.
Hierarcha przywołał też postać bł. ks. Jana Machy, młodego śląskiego kapłana, który przed śmiercią przez ścięcie na gilotynie 2 grudnia 1942 roku, z czystym sumieniem napisał: „Żyłem krótko, lecz uważam, że swój cel osiągnąłem. Nie rozpaczajcie! Wszystko będzie dobrze. Bez jednego drzewa las lasem zostanie. Bez jednej jaskółki wiosna też zawita, a bez jednego człowieka świat się nie zawali”.
Biskup płocki wyraził też pragnienie, aby każdy kleryk, każdy kapłan był „przeniknięty blaskiem świętości” i żył tak, jak wymienione osoby.
W programie sympozjum znalazły się referaty dotyczące obojga błogosławionych: kard. Stefana Wyszyńskiego i m. Róży Czackiej. Wygłosili je: dr hab. Rafał Łatka z Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej, Paweł Zuchniewicz, s. Radosław Podgórska ze Zgromadzenia Franciszkanek Służebnic Krzyża z Lasek. Dyskusję z udziałem prelegentów poprowadził ks. dr Wojciech Kućko, opiekun Koła Naukowego WSD.
W programie znalazło się też świadectwo osoby niewidomej. Zwieńczeniem sympozjum był wyjazd wspólnoty seminaryjnej do Lasek, aby na miejscu poznać wyjątkowe dzieło m. Róży Czackiej.