„ Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” … - pierwsze słowa Jezusa, zapisane w Ewangelii według św. Marka. Słowa na cały czas Wielkiego Postu… Czas dobry dla wszystkich… Czas potrzebny każdemu… I „ małym grzesznikom”, którzy – jak pisał tu w pobliżu, niemal po drugiej stronie ulicy, u sióstr wizytek, ksiądz Twardowski– „ spowiadają się długo / w niepokoju gorących warg”. I wielkim grzesznikom, co to „ na błysk mały przyklękną / i wypłaczą się jednym tchem, / potem noc mają cichą i jak dobry łotr świętą/ byłem z nimi, klęczałem, wiem”.
„ Byłem z nimi, klęczałem, wiem” ... w ten sposób mądry Ksiądz Januświadamia nam wszystkim - także nam, kapłanom, najgłębszą prawdę o pokucie, o nawróceniu. Ta prawda brzmi: zanim pomyślisz o odmawianiu sobie tego czy innego, powróć najpierw do tamtego pierwszego zachwytu, który odezwał się w twoim sercu, gdy jeszcze jako dziecko zobaczyłaś, zobaczyłeś tęczę na niebie. I gdy potem mądra mama, tata, babcia, dziadek czy ksiądz katecheta pomógł ci skojarzyć ten zachwyt nad tęczą z dwoma słowami Biblii: PRZYMIERZE i MIŁOSIERDZIE, a na oazie lub na rekolekcjach, może przez usta ks. Pawlukiewicza (dokładnie za miesiąc jest rocznica jego śmierci) czy innego ewangelizatora dotarło do ciebie, że OCALENIE Z POTOPU GRZECHU, KTÓRY ZALEWA ŻYCIE, NASZ ŚWIAT, WZIĄŁ NA SIEBIE SAM BÓG – ZMARTWYCHWSTAŁY BÓG ZE ZNAKAMI UKRZYŻOWANIA. Że chrześcijaństwo, to nie strach przed karą, to nie zbiór zakazów – nakazów, ale Miłość przez wielkie „ M”, która pragnie ocalać nasze piękne, ale przecież nietrwałe, biedne, często pogubione, małe ludzkie miłości.
To właśnie ta prawda - Siostry i Bracia - została przypomniana światu 90 lat temuw mieście, którego jestem biskupem – w Płocku. W przedwojennym, cichym Płocku, w którym cierpliwie orał zagony odzyskanej Ojczyzny - ojcowizny mój błogosławiony poprzednik abp Antoni Julian Nowowiejski. Jeszcze jako kapłan ks. Nowowiejski utworzył pod koniec XIX wieku przy tamtejszym Starym Rynku placówkę opiekuńczo-wychowawczą pod nazwą Zakład Anioła Stróża. Wiele było wtedy na mazowieckiej prowincji – przez półtora wieku rusyfikowanej i zabiedzonej - materialnego, moralnego i duchowego ubóstwa. I wiele zagubionych, opuszczonych dziewcząt. To właśnie nimi płocki Anioł StróżKsiędza Nowowiejskiego miał się zajmować. Taka była cząstka „ zorganizowanego miłosierdzia”, które tak ukochał i potem, już jako biskup i arcybiskup, razem ze swoim biskupem pomocniczym Leonem Wetmańskimwszędzie, gdzie się dało, promował. A żeby wszystko szło jeszcze lepiej, kilka lat później sprowadził do Zakładu Anioła Stróża Siostry Matki Bożej Miłosierdzia. Stąd, z Warszawy, z Żytniej. Od maja 1930 roku do listopada 1932 roku pracowała w Zakładzie– kolejno w przyklasztornej piekarni, kuchni i sklepie - św. Siostra Faustyna. I właśnie tam, 22 lutego 1931roku – niemal dokładnie 90 lat temu - przeżyła pamiętne objawienie, którego treść jeszcze raz godzi się przypomnieć:
„ Ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady”. Z objawieniem Obrazu Miłosierdzia Pan Jezus złączył obietnicę: „ Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja Sam bronić ją będę jako Swej chwały” (Dz 48).
I poszła Święta Siostra z tym przesłaniem – przesłaniem Miłosierdzia - z Płocka do Wilna, a potem do Krakowa i stamtąd do nieba. A Biskup Antoni Julian trwał wciąż w Płocku na posterunku: i wtedy, gdy jeszcze przed wojną trzeba było bronić mazowieckiej duszy przed niezdrowymi ruchami czy prądami politycznymi, i wtedy, gdy kolejny raz – jak podczas nawałnicy bolszewickiej – pozostał w domu, kiedy butni niemieccy panowie uznali prastary piastowski Płock za swój, germański i włączyli go do Reichu. Kłuł ich Senior przedwojennego Episkopatu Polski do tego stopnia, że 82-letniego starca najpierw internowali, a potem, w 1941 roku, zakatowali w obozie w Działdowie wraz z dzielnym i do cna wiernym biskupem Leonem. Nie znamy miejsca jego pochówku, tak, że do dziś ten trzeci po św. Wojciechu i św. Stanisławie polski Biskup Diecezjalny Męczennik nie ma grobowca w swojej katedrze. Ale upomniał się o niego nie kto inny jak św. Jan Paweł Wielki, gdy 3 czerwca 1999 roku, znowu tutaj, w sercu Warszawy, postawił go na czele 108 polskich męczenników brunatnego totalitaryzmu i wyniósł na ołtarze Rzeczpospolitej, ogłaszając Błogosławionym. Rok później, w Roku Wielkiego Jubileuszu chrześcijaństwa, wyniósł na ołtarze całego świata, kanonizował św. Siostrę Faustynę, Apostołkę Bożego Miłosierdzia.
Drodzy Moi! Co się wtedy stało, w tamtym pamiętnym lutym 1931 roku, 90 lat temu?Stało się to: w czasach, gdy rodził się, szerzył nazizm i komunizm, największe w dziejach totalitaryzmy, Bóg w prowincjonalnym ledwie 30-tysięcznym miasteczku, na peryferiach świata, przez pośrednictwo prostej polskiej zakonnicy przypomniał swój wizerunek – wizerunek Zmartwychwstałego ze znakami Ukrzyżowania. Uświadomił na nowo, że prawdziwy humanizm zawiera się w prawdzie o Bożym Miłosierdziu. Że każda ludzka dusza, każde ludzkie istnienie jest Jego chwałą – chwałą Boga! Nie ma gorszych i lepszych ras, jak głosił Hitler. Nie jesteśmy tylko masami i „ wyżej zorganizowanymi zwierzętami”, jak chciał komunizm. Nie jesteśmy samotni w bezbrzeżnym kosmosie, jak wieszczą „ nowi ateiści”. Nie jesteśmy zwykłym ogniwem w wielkim łańcuchu ewolucji, a projekty świata, w którym nie ma już żadnego znaczenia ani świętość życia, ani ostateczna prawda, ani „ zwrócona do Boga prośbę o dobre sumienie” (dzisiejsze II Czytanie), ani ofiara – są zwichniętymi, choćby najgłośniej wykrzyczanymi, projektami.
„ Kruchość czasów, w których żyjemy, polega również na tym– napisał kiedyś papież Franciszek – że sądzimy, że nie ma ręki, która podniesie; ramienia, które cię uratuje, przebaczy ci, podniesie na duchu, zanurzy w miłości nieskończonej, cierpliwej i łagodnej, postawi na dobrej drodze”. Mamy tę rękę i ramię! Mamy – Kochani - Miłosiernego Zbawcę, który broni „ jako swej chwały” każdej ludzkiej duszy, duszy starca i dziecka rozwijającego się pod sercem mamy, duszy człowieka prawego i człowieka zagubionego, duszy Twojej i mojej!
Wierzysz w to??
Przyjmujesz jako najgłębszą nadzieję pośród otaczającej Cię pustyni pandemii??
Jeśli tak, to rozpocząłeś, rozpoczęłaś już Wielki Post 2021.
Dobry, potrzebny czas.
Święty czas.
Amen.