Homilia w Wigilię Zesłania Ducha Świętego – Katedra Płocka 30 V 2020

 [Jl 3, 1-5; Rz 8, 22-27; J 7, 37-39]

„ A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był dany, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony”.

A gdy już został uwielbiony, nawet wtedy nie poznali Go ci, których wybrał, żeby o Nim świadczyli.

Wciąż jeszcze nie byli Kościołem, tylko zawartą ryglami Wieczernika gromadą.

I wciąż był z nimi strach, słabość, niepokój i skraj rozpaczy.

Dopiero, gdy Duch Święty, Duch spoza rygli wszechświata, wszedł w wichrze i w ogniu pomiędzy ich ludzką małość, dopełniło się uwielbienie.

 

Tyloma tytułami obdarzają Cię, Duchu Święty: Stworzyciel, Mądrość, Ojciec Ubogich, Dawca darów mnogich, Światłość Najświętsza. Dzisiaj jednak, w te Zielone Świątki, gdy cały świat nadal zmaga się z chorobą, z pandemią, wypełnia nas pragnienie, by dostrzegać w Tobie Boskiego Lekarza.

I prosić Cię.

Prosić Cię tego wieczora, w tę szczególną wigilię, wraz z Ojcem świętym Franciszkiem, o uzdrowienie dla nas i świata całego.

Prosić o ciągłe uzdrawianie naszych zranień, naszych myśli, wspomnień, pragnień, motywów i relacji.

Prosić o uzdrawiającą moc naszego słowa, czynu i myśli:

Przybądź, Duchu Święty,

Spuść z niebiosów wzięty

Światła Twego strumień […]

`Obmyj, co nieświęte,

Oschłym wlej zachętę
Ulecz serca ranę!
Nagnij, co jest harde,

Rozgrzej serca twarde,
Prowadź zabłąkane.

 

To przecież my jesteśmy w Twoim Kościele tymi, którzy bardziej niż inni czynią swoimi słowa Apostoła Pawła, „ że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy […]”, wiedząc, że „ Duch przychodzi z pomocą naszej słabości” – przybywa niczym lekarz wezwany do chorego, gdy tylko jest o to proszony.

To my – Siostry i Bracia - jesteśmy w Kościele tymi, którzy bardziej niż inni pamiętają, że Jezus udzielił swoim uczniom pełnomocnictwa do uzdrawiania. „ Tym zaś, którzy uwierzą – obiecał - te znaki towarzyszyć będą: [...]. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie” (Mk 16,17-18). Szybko doświadczył tego św. Piotr przy bramie, zwanej Piękną, w Jerozolimie, gdy zawołał do chromego, czyli człowieka ułomnego, kulawego: „ W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!» I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast odzyskał władzę w nogach i stopach. Zerwał się i stanął na nogach, i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, chodząc, skacząc i wielbiąc Boga” (Dz 3,6-8).

To my – Siostry i Bracia - jesteśmy w Kościele tymi, którzy pewnie częściej niż inni bywali i bywają świadkami egzorcyzmów i uzdrowień, a przez niektórych z nas Pan Jezus w Duchu Świętym sam takich znaków dokonywał i dokonuje.

Ale to także my pamiętamy, jak św. Ireneusz, wielki ojciec Kościoła z końca II wieku, w III księdze swojego dzieła „ Przeciwko herezjom” porównuje Ducha Świętego do właściciela gospody, któremu miłosierny Samarytanin, to jest sam Chrystus, powierza opiekę nad zranioną ludzkością (III, 17,3). Święty biskup Ireneusz – urodzony w Smyrnie, a więc sprawnie władający greką, chce przez to powiedzieć, że tak naprawdę każdy człowiek potrzebuje PNEUMATERAPII(z greckiego: Pneuma Hagion– Duch Święty), czyli wystawienia swojej osoby, rozumu, woli i duszy na leczące działanie Ducha Świętego.

 

Obmyj, co nieświęte, oschłym wlej zachętę, ulecz serca ranę…-
wszyscy i wciąż, wszyscy i wciąż potrzebujemy uzdrowieńczej mocy Ducha Świętego. Jakież to ważne i konieczne, Kochani moi!! Owo uzdrowienie „ ran serca”; jak potrzebna jest nam PNEUMATERAPIA, która jest fundamentem wszelkiego uzdrowienia – i duszy i ciała! Ewangelia według św. Marka oddaje to wymownie w opowieści o paralityku (2, 1-12). Jezus jest w Kafarnaum, w domu Szymona Piotra. Naucza, uzdrawia… Można powiedzieć: pełni swoją codzienną, zwyczajną posługę mesjańską. I oto czterech kompanów przynosi swojego sparaliżowanego przyjaciela pod ten dom. Przynoszą go, bo usłyszeli, że jest szansa na uzdrowienie. Ale wokół domu i w środku – opowiada Ewangelista Marek – „ zebrało się tylu ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca”. Więc po zewnętrznych schodach wchodzą na górę, robią dziurę w dachu i przez tę dziurę spuszczają nieszczęśnika tam, gdzie siedzi Jezus. Na głowę Jezusa musiały w tej chwili polecieć kawałki glinianej zaprawy, trzciny, mchu. Cisza, konsternacja. I pośród tego wszystkiego niemal szeptem, jak w konfesjonale, wypowiedziane słowa: „ Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”.

Dla tamtych czterech to porażka! Przynieśli go przecież po to, by został uzdrowiony… Po prostu, żeby zaczął chodzić. Tymczasem ten okrzyczany cudotwórca z Nazaretu odpuszcza mu grzechy. Do tego obecni tam specjaliści od teologii zaczynają oskarżać Jezusa. I to oskarżać o największy grzech, o bluźnierstwo: „ Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, oprócz jednego Boga?”. No, to teraz już z pewnością żadnego cudu nie będzie! A Jezusowi o to właśnie chodziło. Znając ich myśli, wyjaśnia swoje słowa, a do tego spełnia prośbę paralityka oraz jego kompanów. „ Cóż jest łatwiej: powiedzieć […]: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź?” – pyta. „ Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – mówi do paralityka: <Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!>. On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: <Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego>”.

Co takiego wydarza się w Kafarnaum? Jezus dokonuje najpierw tego, co jest istotą Jego kerygmatu: daruje człowiekowi pojednanie z Bogiem, a następnie daruje mu zdrowie. Najpierw zdrowie duszy, potem zdrowie ciała. On jest tym, który jednym słowem może sprawić, żeby paralityk zaczął chodzić. I z taką samą mocą może dokonać odpuszczenia grzechów, jednać, wylewać Ducha.

 

Usłyszeliśmy przed chwilą Słowo, słowo Pana z księgi proroka Joela: „ Wyleję Ducha mego na wszelkie ciało…” A później Słowo, przemawiające w Ewangelii janowej: „ Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije. A mówił to o Duchu, który mieli otrzymać wierzący w Niego”.

Z Duchem Świętym jest jak z wodą, która wlewając się do naczynia, wypiera powietrze, które było tam wcześniej. Na tym właśnie polega PNEUMATERAPIA:nie walcz ciągle ze sobą, z realnymi bądź wyimaginowanymi zagrożeniami, z wrogami. Bądź niczym puste naczynie i pozwól, by wypełniała cię powoli życiodajna Woda. Zechciej coraz bardziej napełniać się Duchem. Zapraszaj Go! Wołaj do Niego! Chciej być Jego narzędziem!

Wskaźnikiem, na ile NIM jesteś wypełniona, wypełniony, są owoce, wymienione przez św. Pawła w Liście do Kościoła w Galacji. „ Owocem zaś Ducha– woła w natchnieniu Apostoł - jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. […] A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy. Nie szukajmy próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc” (Ga 5, 22-26).

Oto podstawa osobistej PNEUMATERAPII: pozwolić!Pozwolić Boskiemu Lekarzowi uzdrawiać się:

Z lęków.

Z rywalizacji.

Z niepewności, ze złych wspomnień z przeszłości.

Z poczucia winy i nieakceptacji.

Z wrażenia, że cały świat jest przeciwko nam, że nikt nas nie kocha.

Pozwolić Niebieskiemu Terapeucie uzdrawiać z nienasyconej żądzy posiadania wciąż więcej i więcej.

Z niepohamowanego pragnienia dominacji.

Z udawania kogoś, kim nie jesteśmy.

Z zazdrości i potrzeby ciągłej rywalizacji.

Z presji, związanej z potrzebą dotarcia wszędzie pierwszymi.

Z uzależnienia od opinii innych, od alkoholu, od pornografii.

Z pragnienia bycia w centrum uwagi na każdym spotkaniu, na każdym zebraniu, przy każdym wspólnym posiłku.

Z braku intymnej, nieustannej wspólnoty z Ojcem, naszym kochanym Abbą.

Z chęci sądzenia, że On coś MUSI. Także z tego, że On MUSI UZDRAWIAĆ i to najlepiej przez nas, przez nasze działanie, naszą modlitwę. Jak mówi ojciec Raniero Cantalamessa – kaznodzieja Domu Papieskiego - moc Ducha Świętego „ pełniej objawia się w udzielaniu nam siły do niesienia z Chrystusem naszych dolegliwości niż w cudownym wybawieniu nas od nich”. (Powtórzmy raz jeszcze: …. Moc Ducha Świętego itd.) W tej perspektywie – Moi Drodzy - nawet rany, jakie nam zadano, mogą stać się źródłem pokoju i zdrowia, zarówno dla nas, jak i dla innych.

 

Tym, o co ostatecznie chodzi w PNEUMATERAPII, jest całkowite oddanie się do dyspozycji Ducha Świętego. I pamiętajmy zawsze, że Duch Święty to nie jest „ coś”, to jest „ Ktoś”!! To trzecia Osoba Trójcy Przenajświętszej. Sam z siebie nie potrafię do końca służyć, nie potrafię do końca przebaczyć, nie potrafię oddać się do końca czy też poświęcić, ale „ wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. W moją naturę niejako wpisana jest otwartość – otwartość na moc z Wysoka, na Ducha. Z wzruszeniem oglądałem w tych dniach we włoskiej telewizji reportaż o dwóch wolontariuszkach, które z podstawową tylko wiedzą lekarską i hospicyjną, ale z wielkimi sercami wędrowały po przedmieściach lombardzkich przedmieść, żeby nieść pociechę i umocnienie w domach tym, którzy nie chcieli iść do przepełnionych szpitali-umieralni. Skąd one to miały?? A tych stu dwudziestu jeden włoskich księży zmarłych na posterunku: namaszczając chorych, spowiadając, zanosząc kanapki bezdomnym, narkomanom… Kto z nich wcześniej pomyślał, że będzie go na to stać?? I że tak zamknie się ich życie??

Kto z nas o własnych siłach jest w stanie tak wprowadzać Królestwo Boże, tak budować Kościół Chrystusowy i tak być zaczynem miłości?? Nikt.Kto potrafi zwyciężyć egoizm, wyniosłość, pychę, gadulstwo, roszczenia i ciągłe pretensje do Boga i ludzi?? Ale jeśli serce wypełni Duch Święty, On czyni to za nas, z nami, w nas.

Niebiański Terapeuto, przekształcaj nasze pragnienia, żebyśmy niejako w sposób naturalny ciążyli ku temu, co dobre, co sprawiedliwe, co godne czci.

Ty, który jesteś Harmoniąświata, zestrajaj nasz umysł i serce z wolą Boga, abyśmy chcieli tylko tego, czego chce od nas nasz Ojciec w niebie.

Boski Lekarzu, uwalniaj nas od zasadzek ojca kłamstwa i uzdrawiaj, abyśmy żyli w prawdzie, która wyzwala. Duchu przybrania za synów, spraw, abyśmy zdawali sprawę z naszej chrześcijańskiej godności córek i synów Bożych i nie chcieli być nikim innym.

Obmyj, co nieświęte,

Oschłym wlej zachętę
Ulecz serca ranę!
Nagnij, co jest harde,

Rozgrzej serca twarde,
Prowadź zabłąkane.

Amen.