Homilia, Pasterka - katedra, 2020 r.

[czytania z Uroczystości Bożego Narodzenia]

1. Czcigodny Ks. Biskupie Mirosławie; Drodzy Księża; Kochane Siostry Zakonne; Umiłowani w Panu Siostry i bracia – obecni w naszej katedrze i przy radioodbiornikach! Noc, kolejna noc nad światem.
A przecież żyliśmy już w miarę stabilnie, mogliśmy tyle planować. Tyle organizować: pracę, studia, podróże.

I oto małe, niewidzialne okiem stworzonko zdestabilizowałoto wszystko.

Odeszło tylu bliskich: ojców, matek, sióstr, znajomych … Odeszło już 19 moich braci – kapłanów. Tylu jeszcze nigdy w jednym roku nie odeszło. Więcej - tylko w czas wojny. Nie wszyscy z powody epidemii, ale wielu mogło jeszcze długo pracować w winnicy Pańskiej. Kto ich zastąpi?? Tak niewielu odpowiada na wołanie Pana. Kilkunastu jest tu dzisiaj z nami. Pozdrawiam Was, najmilsi.

Noc, ciemna noc zdaje się wisieć nad naszym światem.

Pomyślmy jednak, ile już takich nocy było: wojen, zaraz, katastrof.

I ile by ich nie było - to od tamtej jednej nocy - którą dzisiaj w świętych znakach liturgii urzeczywistniamy, Świętej Betlejemskiej Nocy, w świecie nie przestaje rozbrzmiewać nowina – dobra nowina, najlepsza nowina, Ewangelia:

„ Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką…”, „ nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło…”. „ Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom…”. „ Dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Jezus Chrystus…”

I nic już tej Dobrej Nowiny nie zdoła powstrzymać, odwołać, unieważnić…

Przetrwała te ponad dwa tysiące lat, przetrwa i następne, rozświetlając mroki kolejnych pandemii, wojen, katastrof i upadków.

Co widzimy w jej świetle, w świetle Nocy Betlejemskiej?

Jaki znak?

O, Boski paradoksie! Niemowlę płaczące w żłobie, owinięte w pieluszki… Boga-człowieka, patrzącego na świat oczyma dziecka i przyjmującego w tym dziecku, w jego wątłym ciele, w Jego Najświętszym Sercu, uformowanym pod Niepokalanym Sercem Matki, w Jego czułym spojrzeniu - nasze troski, trwogę i niepokój, naszą kruchość i ograniczenia.

Taki jest nasz Bóg, który mnie, Tobie, każdemu z nas mówi tej nocy: Kocham cię i zawsze będę cię kochał.
Jesteś cenny w moich oczach.

Kocham cię nie dlatego, że słusznie myślisz i dobrze postępujesz.

Po prostu cię kocham.

Moja miłość jest bezwarunkowa i nie zależy od ciebie.

Możesz mieć błędne wyobrażenia, możesz zapominać o Mnie.

Możesz wychodzić na ulice i wołać najgorsze rzeczy przeciwko Mnie, Ja i tak nie zrezygnuję, by cię kochać.

Możesz uważać, że Ja jestem dobry, jeśli ty jesteś dobra/ dobry i że karzę cię, jeśli jesteś zła czy zły.

Tak jednak nie jest.

Pomimo Twoich grzechów, ja nadal Cię kocham.

Moja miłość się nie zmienia, nie obraża się.

Moja miłość jest wierna, jest cierpliwa.

Moja chwała cię nie oślepia.

Moja obecność nie przeraża.

Urodziłem się ubogi we wszystko, aby zdobyć cię bogactwem mojej miłości.

3. Co więc mamy czynić wobec tajemnicy takiego Boga? Co mamy czynić, Panie, w tę noc, która zawisła nad naszym światem?

Być może już dzisiaj o tym śpiewaliście, jeśli tylko dochowaliście jednej z tak wielu, tak głębokich, tak wspaniałych tradycji naszego narodu.

Polegała ona, polega na tym, że po wigilijnej wieczerzy w dworach, plebaniach i po wiejskich chatach zasiadano do wspólnego śpiewu kolęd.

I być może była wśród tych kolęd także ta, jedna z najbardziej znanych – mądra, głęboka i bliska naszym serom kolęda „ Mizerna, cicha”.

Mądra, głęboka i bliska naszym sercom, bo jest dziełem wielkiego XIX-wiecznego poety Teofila Lenartowicza.

Poety stąd, z Mazowsza.

Nazywał siebie „ mazowieckim lirnikiem”.

Dlatego tak rozumiał naszą ziemię.

Rozumiał jej ubóstwo, tak podobne ubóstwu mazowieckiego piasku.

I rozumiał jej prostotę, tak podobną prostocie mazowieckich sosen.

Nucił sobie na Boże Narodzenie nasz „ mazowiecki lirnik”, a my już prawie dwa wieki za nim:

Mizerna, cicha, stajenka licha,

Pełna niebieskiej chwały.

Oto leżący, przed nami śpiący

W promieniach Jezus mały.

Wielkie zdziwienie, wszelkie stworzenie,

Cały świat orzeźwiony:

Mądrość mądrości, światłość światłości,

Bóg-człowiek tu wcielony.

Hej, ludzie prości, Bóg z nami gości,

Skończony czas niedoli.

On daje siebie, chwała na niebie,

Pokój ludziom dobrej woli.

4.Gdy więc pytamy, co nam pozostaje czynić tej nocy, poetaodpowiada: w prostocie serca przyjąć dar i stać się darem dla innych.

Bóg - przypomina - gości w sercach ludzi prostych, którzy potrafią stać się mali, skłonić się w adoracji i przyjąć dar, stając się darem dla innych.

Każdy dzisiaj może zbliżyć się do żłóbka, aby podziękować i przyjąć dar, którym stał się Jezus, aby następnie stać się darem, jak Jezus - stać się darem dla innych!

Pomimo gęstych mroków epidemii, których nie należy lekceważyć - pisałem w Liście Pasterskim na Adwent- warto odkrywać, że Pan Bóg nadal sieje ziarna dobra. Właśnie w takim czasie odkrywamy, jak wiele zależy nie tylko od wielkich tego świata, ale od zwykłych ludzi, którzy reagują na lęk, poświęcając życie dla innych.Odkrywamy, jak mocno ludzkie istnienia są splecione i podtrzymywane właśnie przez zwykłych ludzi, którzy okazują się bohaterami nie historii wielkich bitew, ale naszej codziennej historii: lekarzy, pielęgniarek, sanitariuszy, laborantek, salowych, a także kobiet przy kasach supermarketów, sprzątaczek, opiekunek, rehabilitantów, pracowników transportu, mężczyzn i kobiet pracujących dla zapewnienia usług społecznych i bezpieczeństwa, wolontariuszy, zakonnic, księży. Od ich – od Waszej rzetelności, a często i heroizmu zależy nasze życie i przyszłość. Wiele razy powtarzamy, że nikt nie zbawia się sam. Jak bardzo – Kochani - stało się to prawdą dzisiaj!!

Stać się darem dla innych! Bo stawanie się darem - Siostry i Bracia - nadaje życiu sens.

To właśnie ukazuje nam tej nocy Jezus, który nie zmienił świata wielkim, spektakularnym cudem, nie zmienił przymusem fizycznym, nie czekał, aż staniemy się dobrzy, aby nas pokochać, ale dał nam siebie.

Również my nie czekajmy, aby bliźni stał się święty, by czynić mu dobro.

Czyńmy dobro.

Nie czekajmy, by inni nas poważali, by im służyć.

Służmy.

Nie czekajmy, by nasz Kościół stał się doskonały, by go kochać.

Kochajmy go.

Wtedy pośród nocy naszego świata na nowo usłyszymy, a tak naprawdę sami zaśpiewamy:

Hej, ludzie prości, Bóg z nami gości,

Skończony czas niedoli.

On daje siebie, chwała na Niebie,

Pokój wam – ludziom dobrej woli.

I to są moje życzenia dla Was wszystkich – Kochani - na te Święta i Nowy Rok. A towarzyszy im Eucharystia sprawowana teraz za nasz Kościół płocki. Amen.