Homilia Baboszewo - Msza z kapłanami wcielonymi do jednostek kleryckich oraz Niedziela Misyjna – 18 X 2020 r.

[czytania - z 29 niedzieli zwykłej, rok A] 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Kochani, Siostry i Bracia,

oto ma się już ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Każda niedziela jest pamiątką zmartwychwstania Pana. I my, jak uczniowie czasu Paschy, kiedy dzień ma się już ku wieczorowi, jesteśmy razem w naszym wieczerniku, w gościnnym kościele parafialnej wspólnoty w Baboszewie, aby słuchać Słowa Pana i aby jeszcze raz rozpoznać Jezusa Zmartwychwstałego w łamanym Chlebie, w zapalającym serca Słowie.

Jesteśmy tu razem w Niedzielę, w czasie której Kościół, nasza Matka, przypomina nam wszystkim, że tych darów Chleba i Słowa nie możemy zatrzymywać dla siebie. Przez posługę Ojca Świętego Franciszka jesteśmy zaproszeni do przypomnienia sobie, że zwłaszcza dziś, kiedy „jesteśmy naprawdę zaskoczeni, zdezorientowani i przestraszeni, kiedy cierpienie i śmierć sprawiają, że doświadczamy naszej ludzkiej kruchości, ale jednocześnie wszyscy dostrzegamy pragnienie życia i wyzwolenia od zła” (Papież Franciszek, Orędzie na Światowy Dzień Misyjny 2020, drugi akapit), właśnie w takich okolicznościach mamy jeszcze raz odkryć naszą misję: jesteśmy ochrzczeni – a więc posłani; Kościół Chrystusa ma w świecie zadanie do spełnienia: przez dar z siebie stać się dla innych znakiem miłości Boga.

W naszej Eucharystycznej wspólnocie otrzymujemy jeszcze jeden wymowny znak. Oto wokół ołtarza zgromadzili się książa, którzy w latach swojej formacji do kapłaństwa zostali wcieleni do specjalnych jednostek wojskowych. Działo się to na żądanie tych, którzy w czasach PRL-u myśleli o sobie, że są równi cezarom, że mają w swoim ręku ludzkie życie i że nic nie jest w stanie stawić czoła ich władzy.

Na rozkaz tych komunistycznych uzurpatorów, ci kapłani, jako klerycy zostali wyrwani z seminaryjnej kaplicy i z sal wykładowych, zabrani z domu, gdzie miało wzrastać ziarno ich powołania, aby poddać ich próbie. Na próbę ognia na poligonie najeżonym pokusami i mnożonymi mirażami sowitej zapłaty za zdradę wystawiono nie tylko ich powołanie i wiarę, ale również uczciwość, wierność prawdzie i wyznawanym ideałom. Dziś ci kapłani są pośród nas, razem ze swoim biskupem, który również takiemu doświadczeniu został poddany. Dziękujemy dziś Bogu za to, że dał nam siłę, aby to wszystko zwycięsko przetrwać. To, co miało w nas zabić zaufanie do Boga i do Jego Kościoła, umocniło w nas miłość i wierność do Niego – i stało się to, jesteśmy tego świadomi, nie naszą ludzką mocą, ale dzięki Temu, który nas powołał. To Bóg, to wstawiennictwo Jego Niepokalanej Matki, przyniosło zwycięstwo. Dziękujemy dziś Bogu za Jego miłość za wstawiennictwem naszego Błogosławionego Patrona – kleryka – żołnierza jednostki wojskowej w Bartoszycach, ks. Jerzego Popiełuszki. Chcemy też uwielbiać Bożą Opatrzność za życie kolejnego z naszych braci, który stanął przed Panem w wieczności. W dniach towarzyszących Wniebowzięciu Matki Bożej pożegnaliśmy ś.p. ks. Ireneusza Mroczkowskiego, człowieka, który całym swoim życiem, swoją aktywnością, świadczył o niezmordowanej miłości Boga do każdego bez wyjątku człowieka. Raczej nie zdarza się, żeby odejścia tego samego człowieka szczerze żałowały środowiska ustawione po skrajnych stronach naszych polskich sporów. A tak było właśnie w przypadku ks. Ireneusza. Wierzę, że na to, jakim był człowiekiem, na jego zdolności do niepoddawania się w walce z chorobą, wycisnęło swój ślad również to klerycko-wojskowe doświadczenie. Nie mówił o nim nigdy zbyt dużo i zbyt często. Był człowiekiem Boga, jego misjonarzem na naszych płockich diecezjalnych peryferiach. Był naszym bratem. I wierzymy, że w tajemnicy świętych obcowania tak, jak my pamiętamy dziś o nim, pamięta również on przed Bogiem o nas.

Kochani, mówię o tym nie po to, aby skupić naszą uwagę na celebracji doświadczeń i zasług grupy choćby najbardziej doświadczonych w historii życia ludzi. Nie po to tu przecież jesteśmy, aby celebrować siebie samych, ale aby oddać chwałę Bogu i aby w świetle Jego Słowa i Jego ofiary spojrzeć na nasze życie. Aby Jego Miłość odnaleźć we wszystkim.

To pełne mocy i miłości Boże Słowo staje dziś wobec nas z jasnym przesłaniem. Zaczynając od proroctwa Izajasza a na Mateuszowej Ewangelii kończąc mówi nam dziś Bóg, abyśmy dostrzegli, że naprawdę wszystko jest w Jego ręku, że to On jest jedynym Panem ludzkich serc i ludzkich dróg. Mogło się perskiemu władcy Cyrusowi wydawać, że własnymi siłami, dzięki sprawności dowodzonej przez siebie armii i dzięki własnym zdolnościom administratora zbudował nowe imperium. Tymczasem nawet ten, który nie znał Boga Izraela, stał się narzędziem w Jego ręku. Bóg nazywa go dziś „swym pomazańcem”. To ten władca uwolnił Izraela z ucisku niewoli Babilonu i pozwolił synom Ludu Wybranego na powrót i odbudowę Świętego Miasta. Stał się prawdziwym wykonawcą Bożej woli. Bóg bowiem może użyć każdego narzędzia, może wybrać każdego człowieka, aby objawiła się Jego wyzwalająca moc.

Podobnie mogło się wydawać faryzeuszom i zwolennikom Heroda, że zbudowali pułapkę ze słów tak splecionych, że Jezus nie będzie w stanie z niej wyjść cało. Były pewnie już gotowe i oskarżenie o wzywanie do buntu przez niepłacenie podatków Rzymowi i szyderstwa wyśmiewające człowieka, który nie ma charakteru i bezwolnie ulega przemocy okupanta. Tymczasem Jezus zwycięża konfrontując ludzkie serca z prawdą. Nie nagina rzeczywistości. Nie łamie jej. Staje ponad nią i prowadzi człowieka do przejrzenia: oddaj Cezarowi co cesarskie, oddaj Bogu, co do Boga należy. Nie łam prawa, któremu podlegasz i nie zapominaj, że jesteś w ręku Boga.

Pamiętaj we wszystkim, że mija czas Cezarów, że „mija Nero”, i rzymski, i czerwony i brunatny, jak wiosenna burza. Wiele rzeczy będzie nosić ich – cezarów również naszego czasu, „obraz i napis”, i będzie się domagać podatku poprawności i fałszywie rozumianej pokory. Za wkrótce błogosławionym kard. Stefanem Wyszyńskim umiejmy wtedy jasno nazywać rzeczy po imieniu i stawiać granice. Cezar nie może dla siebie chcieć w nas wszystkiego. Zwłaszcza rzeczy bożych na ołtarzach Cezarów kłaść nie można – non possumus… Doświadczyliśmy tego, Kochani… doświadczyliśmy tego przed laty i doświadczamy, wagi i prawdy tych słów dziś. Ocaleje tylko to, co oddajesz Bogu – dzieło wiary, trud miłości, wytrwała nadzieja. Pamiętaj! Ocaleje tylko to, co oddasz Bogu… Tak, jak ocalała w sercu twoim i moim, pamięć o Jego miłości w dniach tamtej, koszarowej próby, jak ocaleje w nas pamięć o tęsknocie za Bogiem w tych dziwnych czasach zarazy…

Dzień się już nachylił i ma się ku wieczorowi. Pan jest pośród nas. Podarował nam płonące Duchem Słowo. Za chwilę przyjdzie do nas w Łamanym Chlebie. Wspominamy wielkie rzeczy, który nam uczynił, i które ciągle czyni dla nas. Pragniemy zapalić się na nowo i napełnić Jego Miłością, aby mógł nas posyłać… Bo świat pełen cezarów nie przestaje tęsknić za prawdziwymi ludźmi Boga.

Sługo Boży kardynale Stefanie, Soli Deo – jedynie Bogu we wszystkim przez Maryję oddany,

Błogosławiony księże Jerzy, Boży żołnierzu zło dobrem zwyciężający,

Św. Tereso od Dzieciątka Jezus, mieszkająca w Sercu Boga Patronko Misji,

wstawiajcie się za nami

Amen.